O przełomie '89 roku: "Zastanawiam się czasami, czy gdybym nie oddał wszystkiego demokracji, tylko był jak Stalin, Lenin czy Castro, to czy efekty nie byłyby dużo większe. Naród nie był przygotowany do rządzenia, nie było kadr ani programów, wielkie możliwości tak naprawdę nie zostały wykorzystane. Uwierzyłem jednak w demokrację. Uważałem, że nawet jeżeli coś nie będzie tak, to demokracja wszystko naprawi, zrobi to lepiej niż ja.

Reklama

>>> Walęsa: Zróbcie porządek z Radiem Maryja

O Okrągłym Stole: "Odpowiedź jest prosta. My daliśmy z siebie tyle, na ile nas było stać. A skoro ci, którzy nas dziś krytykują, wiedzieli, że postępujemy źle, że można lepiej, i sami nic nie zrobili, to z powodu zaniechania sami są zdrajcami. (...) Ale nie zmieniłbym żadnej decyzji politycznej czy personalnej. Miałem wizję i ją realizowałem. Nie wyszło do końca. Czasami tak w życiu jest. Gdyby się udało tylko z Polską uciec na Zachód, to byłoby u nas dużo lepiej. Ale podzieliliśmy się dorobkiem ze wszystkimi demoludami. To było zbyt wiele jak na Europę i świat i dlatego uzyskaliśmy mniej, niż chcieliśmy".

O "grubej kresce": "W grubej kresce chodziło o coś innego. Krytykowałem ją w kampanii prezydenckiej, bo jakoś musiałem walczyć z Mazowieckim. Ale w tamtym czasie komuniści zaczęli myśleć o rewolcie. Na wszystkich poligonach były podłożone ładunki wybuchowe. Chcieli nas wysadzić w powietrze. Mazowiecki albo wiedział o tym, albo to wyczuł. Żeby ich podzielić, żeby nie było chętnych do rewolty, powiedział: co było wcześniej, odkreślamy grubą kreską. Uważam, że to była ucieczka przed możliwą masakrą szykowaną nam przez komunistów".

Reklama

Czy zagłosuje na Donalda Tuska w wyborach prezydenckich? "Dzisiaj odpowiem - tak, ale jutro, nie wiadomo. Może pojawi się ktoś inny, może będzie więcej błędów rządzących. Zobaczymy".

Czy jest gotów wystartować w wyborach prezydenckich? "Oczywiście. Jestem patriotą w starym stylu - jeżeli będę widział, że coś można zrobić, że jestem potrzebny i mam szansę na wygraną, to nikt mnie nie utrzyma. Mało tego, wystawię się, nawet jeżeli nie będę miał większych szans, ale nikt mi nie powie, że nie próbowałem. Wszystko, oczywiście, zależy od sytuacji. W poprzednich wyborach nie startowałem, bo wiedziałem, że nic się nie da zrobić".

>>> Wałęsa: Kaczyński szykuje wyborczy podstęp

Reklama

Czy czuje się skrzywdzony zarzutami o współpracę z SB? "Nie! Ja wiem‚ co robiłem. Wiem‚ co musiałem dokonać. Rozegrałem to finezyjnie‚ przeżyłem‚ dobiłem komunizm i to się liczy".

O odwołaniu rządu Jana Olszewskiego: "Rząd Olszewskiego był najgorszym rządem z możliwych. To Jan Rokita i spółka chcieli go odwołać. Ja nie byłem tym zainteresowany. Tylko że ten rząd rozpoczął nieprzygotowaną lustrację. Sparaliżowany prezydent‚ rząd‚ a oni ogłaszają lustrację! Bez ordynacji wyborczej‚ bez niczego. To była głupota albo prowokacja obliczona na wywołanie wojny domowej. Oni powinni pod sąd pójść za zdradę. Komuniści i SB tylko czekali, żeby nas rozwalić. Musiałem nad tym zapanować i ciąg dalszy nastąpił. Rozwiązałem to idealnie".

O lustracji: "Nie wolno dzisiaj zamykać lustracji‚ bo zawsze znajdą się tacy, którzy będą się czepiać. Ile ja już lat walczę z Krzysztofem Wyszkowskim? To trzeba zrobić inaczej - wprowadzić możliwość szybkiego odwołania‚ tak by każdy, kogo obrzucą błotem, mógł wyjaśnić sprawę. A potem otwórzmy akta‚ ujawnijmy wszystko, kto przeżyje, ten żyć będzie".

O Annie Walentynowicz: "Najpierw niech Anna Walentynowicz pogodzi się ze mną. Przecież ona po pół roku działalności została wyrzucona z >Solidarności<. Robiła krecią robotę i przeszkadzała nam w walce. To nie ja ją wyrzucałem‚ tylko inni. Później proponowałem jej pracę‚ wspólne działania, a ona to odrzuciła. Postawiła na negację.

>>> Wałęsa: Walentynowicz gorsza niż SB

O Lechu Kaczyńskim: "Przysięgał‚ że jako prezydent będzie szanował prawo i stał na jego straży. Dopóki sądy nie zmienią wyroku‚ który uznał mnie za pokrzywdzonego przez SB, to powinien to szanować. A jak się zachowuje? O jakim pojednaniu mówimy?".

Czy 30. rocznicę powstania „Solidarności” będzie świętował oddzielnie? "Nie. W tym samym miejscu‚ tyle że ja powiem swoje‚ a Kaczyński powie swoje. A jeżeli spróbuje tego swojego mruczanda o mojej rzekomej współpracy z SB, to ja go nauczę wreszcie porządku".