Jako pierwsza śledztwo rozpoczęła brytyjska policja - bo Litwinienkę otruto w Wielkiej Brytanii, a poza tym od miesiąca był on obywatelem brytyjskim. Potem dołączyła się Rosja - bo cały świat o otrucie byłego szpiega zaczął oskarżać Kreml.

Reklama

Potem śledztwo rozszerzało się na kolejne kraje w miarę, jak znajdowano nowe ślady radioaktywnego polonu. Najpierw u włoskiego specjalisty od rosyjskich specsłużb, Mario Scaramelli, jednego z ostatnich, który widział Litwinienkę przed śmiercią.

Następne w kolejności były Niemcy. Tam, przed wyjazdem do Londynu mieszkał przez jakiś czas Dmitrij Kowtun, były pracownik rosyjskich służb specjalnych i biznesmen, który spotka się z Litwinienką w dniu otrucia. Śledczy podejrzewają, że to on wwiózł trujący polon na Wyspy.

We Francji natomiast mieszka jeden z kluczowych świadków w tej sprawie, Jewgenij Limariew. Przyjaciel Litwinienki ze służby utrzymuje, że to Kreml kazał zabić byłego szpiega. A to, że dużo wie, może na niego sprowadzić niebezpieczeństwo. I dlatego francuska policja stara się go chronić.

Reklama

Teraz do tego grona dołącza Litwa. Okazało się bowiem, że w organizmie dwóch jej obywateli, mieszkających w Wielkiej Brytanii, lekarze znaleźli polon. Obaj pracowali w hotelu, w którym prawdopodobnie Litwinienko został otruty. Na szczęście ich życiu i zdrowiu nic nie zagraża.

Ale być może to jeszcze nie koniec. Bo w hotelu Millenium pracuje wielu obcokrajowców. I jeżeli okaże się, że ci także są zarażeni, to śledztwo rozszerzy się na kolejne kraje.