Przyznanie tegorocznej Nagrody Nobla z ekonomii Peterowi Diamondowi, Dale’owi Mortensenowi i Christopherowi Pissaridesowi może wskazywać, że obecny światowy kryzys gospodarczy zbliża się do końca. Bo choć zajmują się oni bezrobociem, czyli najważniejszym społecznym aspektem kryzysu, nie wskazują, że rozwiązaniem jest nadmierny interwencjonizm.

Chicago, czyli koniunktura

42-letnia historia nagrody Szwedzkiego Banku Królewskiego odzwierciedla okresy rozwoju światowej gospodarki i jej kryzysów. W czasie tych pierwszych przeważnie wyróżniani byli zwolennicy wolnego rynku, a podczas recesji ci, którzy opowiadają się za większym interwencjonizmem. Nieprzypadkowo najwięcej laureatów wywodzi się z wydziału ekonomii uniwersytetu w Chicago, matecznika szkoły ekonomii zakładającej zminimalizowanie roli państwa w gospodarce.
I tak w 1974 r. jednym z laureatów był austriacki ekonomista i filozof Friedrich Hayek, jeden z czołowych obrońców wolnego rynku i zażarty przeciwnik wpływania państwa na gospodarkę. Dwa lata później Milton Friedman, najważniejszy przedstawiciel chicagowskiej szkoły ekonomii. Krytykował on wysokie podatki, zasiłki dla bezrobotnych i politykę socjalną, przekonując, iż rola państwa powinna się sprowadzać do zapewnienia bezpieczeństwa zewnętrznego oraz mechanizmów, w których niewidzialna ręka rynku będzie mogła swobodnie działać.
Reklama
Jednak gdy w drugiej połowie lat 70. świat coraz mocniej zaczął odczuwać rosnące ceny ropy naftowej, ta tendencja się odwróciła. Wyróżnieni zostali m.in. Theodore Schulz i Arthur Lewis (1979), którzy zajmowali się rozwojem gospodarczym krajów rozwijających się, a ten drugi – urodzony na karaibskiej St. Lucii – był zarazem pierwszym laureatem spoza Zachodu. W 1981 r. nagrodzony został James Tobin, pomysłodawca podatku od spekulacyjnych transakcji walutowych i przeznaczenia go na niwelowanie nierówności społecznych. Do tego pomysłu wróciło wielu polityków w czasie obecnego kryzysu finansowego.
Reklama

Na kryzys więcej państwa

Przejęcie w 1981 r. władzy w USA przez Ronalda Reagana i skupionych wokół niego monetarystów znów odwróciło noblowską koniunkturę. Rok później nagrodzono współtwórcę szkoły chicagowskiej George’a Stiglera, badającego m.in. przyczyny i skutki regulowania rynków przez państwo. Nie jest też przypadkiem, że w 1998 r., rok po wybuchu kryzysu finansowego w Azji, Nobla dostał ekonomista z tego kontynentu. Hindus Amartya Sen zajmuje się ekonomią dobrobytu, krytykuje m.in. rozpatrywanie ekonomii tylko przez pryzmat zysków i strat przy pominięciu aspektu etycznego oraz polityków azjatyckich, którzy dążyli do rozwoju gospodarczego za wszelką cenę.



Ten trend szczególnie widać w czasie obecnego kryzysu, którego symbolicznym początkiem stał się upadek banku Lehman Brothers we wrześniu 2008 r. Tuż po tym nagrodzony został Paul Krugman, zażarty krytyk neokonserwatywnej polityki gospodarczej ekipy George’a W. Busha, który uważa, że światowy kryzys można przezwyciężyć tylko interwencjonizmem państwowym. A zeszłoroczną współlaureatkę Elinor Ostrom uhonorowano za badania wykazujące, iż dobra takie jak lasy, łowiska czy pola naftowe mogą być równie dobrze zarządzane przez wspólnoty ludzi, którzy je użytkują, jak przez państwa czy prywatne firmy.
Dlaczego mimo istnienia wolnych etatów utrzymuje się bezrobocie
Peter Diamond, Dale Mortensen i Christopher Pissarides dostali tegorocznego Nobla za analizę rynków poszukiwania (search markets). Wyjaśnia ona, dlaczego mimo istnienia wolnych etatów na rynku pracy utrzymuje się bezrobocie.
Zgodnie z klasyczną teorią rynku nabywcy i sprzedawcy (albo pracodawcy i pracobiorcy) niemal natychmiast się znajdują, a rynek kształtuje ceny w ten sposób, że popyt zrównuje się z podażą. Ale ta teoria nie występuje w realnym świecie. Proces poszukiwania wymaga czasu i kosztów, co powoduje tarcia, a ponieważ oczekiwania pracodawców i pracowników rzadko kiedy są zaspokojone, występują zarazem bezrobocie i wolne miejsca pracy.
Jedną z najważniejszych konkluzji laureatów jest to, że wyższe zasiłki dla bezrobotnych powodują wzrost bezrobocia i dłuższy czas poszukiwania pracy. Podobnie jest z nadmiernymi regulacjami dotyczącymi zatrudniania i zwalniania pracowników. Trudniej jest bowiem osiągnąć stan zadowalający i pracowników, i pracodawców.
Teoria, której teoretyczne podstawy stworzył w latach 70. i 80. XX wieku Diamond, a którą do rynku pracy przystosowali Mortensen i Pissarides, może być użyta także do analizy innych rynków, np. nieruchomości.
Peter Arthur Diamond
prof. Massachusetts Institute of Technology
70-letni ekonomista amerykański jest kojarzony ze środowiskiem doradzającym Barackowi Obamie. Władze wielokrotnie zamawiały u Diamonda analizy na temat polityki społecznej USA na tle innych państw czy optymalnego systemu podatkowego. Publikował prace na temat długu publicznego, akumulacji kapitału, rynków kapitałowych i ryzyka inwestycyjnego oraz ubezpieczeń społecznych. Wśród jego studentów był m.in. Ben Bernanke, obecny szef Rezerwy Federalnej (Fed), czyli amerykańskiego banku centralnego. Od kwietnia prezydent Obama stara się przeforsować Diamonda na stanowisko członka rady nadzorczej Fed. Jego kandydatura napotyka na opór Republikanów.



Dale Thomas Mortensen
prof. Northwestern University
Urodził się w 1939 roku. Jego macierzystą uczelnią jest od 45 lat prywatny uniwersytet w Illinois. Przez ostatnie cztery lata gościnnie wykładał na uczelni w duńskim Aarhus (Mortensen to Amerykanin z duńskimi korzeniami). Noblista jest też związany z niemieckim Instytutem Badań nad Pracą w Bonn. Jego zainteresowania badawcze koncentrują się wokół ekonomii pracy, makroekonomii i teoretycznych założeń nauk ekonomicznych. Autor pracy „Dyspersja płac: Dlaczego takim samym pracownikom płaci się różnie”.
Christopher A. Pissarides
prof. London School of Economics
Właściwie Christoforos Andoniu Pisaridis, bo jest cypryjskim Grekiem. Urodził się w Nikozji, jednak swoją karierę 62-letni naukowiec związał z Wielką Brytanią. Doktorat napisał u japońskiego ekonomisty Michio Moriszima uznawanego za zwolennika teorii równowagi ogólnej, według której wszystkie gałęzie gospodarki powinny być zróżnoważone. Obecnie pracuje w London School of Economics, w niemieckim Instytucie Badań nad Pracą oraz londyńskim Centrum Badań nad Polityką Gospodarczą. Rozwinął i badał empirycznie sformułowaną przez Mortensena tzw. teorię poszukiwań i połączeń. Ma podwójne, cypryjsko-brytyjskie obywatelstwo. W latach 70. krótko pracował dla cypryjskiego banku centralnego. Był również konsultatntem OECD, Banku Światowego i Komisji Europejskiej.