Czy neutralność Niemiec w wojnie z Libią może wykluczyć Berlin z kreowania unijnej polityki bezpieczeństwa? Czy od tej interwencji to Paryż i Londyn będą decydowały na wyłączność o jej kształcie?
Władimir Isajew - politolog, znawca Libii z Rosyjskiej Akademii Nauk: Neutralność państw BRIC i Niemiec to czysto pragmatyczna decyzja. Poza tym wciąż za wcześnie na oceny, w jakim kierunku potoczy się wojna. Nawet po upadku Kadafiego nie sądzę, by Berlin stracił wpływ na europejską politykę bezpieczeństwa.
Czy rozpoczętą w sobotę interwencję w Libii można nazwać pierwszą wojną o bezpieczeństwo energetyczne Europy?
Jeszcze przed wybuchem rewolty w Libii Muammar Kadafi na spotkaniu z dyplomatami takich państw jak Rosja, Chiny i Indie, zaproponował zastąpienie dominujących w libijskim sektorze naftowym firm francuskich czy włoskich przez koncerny z państw BRIC. Tymczasem libijska ropa zajmuje 10 proc. w bilansie energetycznym Unii Europejskiej. Spełnienia gróźb Kadafiego o zmianie sojuszy najmocniej uderzyłyby w pozycję takich państw jak Włochy i Francja. Czyli architektów interwencji.
Reklama
W jakim kierunku idą wydarzenia w Libii? Początek nalotów to koniec Kadafiego?
Reklama
Fizyczna likwidacja Kadafiego bardzo pomoże wojskom międzynarodowej koalicji. Ale interwencja jest mocno opóźniona. Trzeba było się decydować, gdy w rękach powstańców było 75 proc. terytorium. A nie – jak teraz – zaledwie czwarta część Libii. W dodatku samo bombardowanie nie rozwiąże problemów.
Przedłużająca się wojna w Libii wywinduje ceny ropy?
Libijska ropa to jedynie 2 proc. światowego eksportu. W skali Europy dużo. W skali całego świata już nie. Brak dostaw z Libii da się zastąpić. Świat musi szykować się na znacznie bardziej bolesne w skutkach przewroty: w Bahrajnie, Arabii Saudyjskiej, Jemenie czy roponośnej Nigerii.