Ma to umożliwić obecnej pierwszej damie start w wyborach prezydenckich, które są zaplanowane na wrzesień. Gwatemalska konstytucja zabrania bowiem, by bliscy prezydenta kończącego kadencję startowali w następnych wyborach.
Już na początku marca Sandra Torres zapowiedziała, że chce być pierwszą w historii kraju kobietą prezydentem i będzie kandydatką rządzącej partii. Ma nawet spore szanse, bo jako pierwsza dama odgrywa znaczącą rolę w życiu publicznym, nadzorując m.in. rządowe programy pomocowe dla najbiedniejszych. Według krytyków to ona wpływając na męża tak naprawdę rządzi krajem.
Rozwodowy trik nie spodobał się głównemu przeciwnikowi pani Torres, kandydatowi centroprawicy Ottowi Perezowi Molinie, który zarzucił prezydenckiej parze niezgodne z prawem obchodzenie konstytucji. Główni bohaterowie tej historii odmawiają komentarzy, a o tym, czy Sandra Torres będzie mogła kandydować, rozstrzygnie trybunał konstytucyjny. Prawdopodobnie na jej korzyść, bo czterech spośród jego sędziów jest związanych z parą prezydencką. Pozostaje pytanie, czy ich związek przetrwa, jeśli pani Torres wystartuje w wyborach, ale je przegra.



Reklama