Wtorkowe słowa Sarkozy'ego są jego pierwszą publiczną reakcją na aferę Strauss-Kahna, zatrzymanego w niedzielę w Nowym Jorku pod zarzutem próby gwałtu na pokojówce. Dyrektor zarządzający MFW uznawany był za faworyta wyborów prezydenckich we Francji wiosną przyszłego roku, w których o reelekcję będzie się prawdopodobnie ubiegał obecny szef państwa.

Reklama

"Zimna krew, odwaga, jedność, i dodałbym - godność, to linia przewodnia (rządzącej) większości" - powiedział Sarkozy swoim partyjnym kolegom z Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP) w Pałacu Elizejskim. Według świadków, te słowa odnosiły sie do afery Strauss-Kahna i należy je rozumieć jako wskazówkę, aby politycy centroprawicy powstrzymali się od okazywania radości z "upadku" głównego rywala Sarkozy'ego.

Od aresztowania DSK aż do tej pory Pałac Elizejski zachował w tej sprawie milczenie. Oficjalnie rzecznik francuskiego rządu Francois Baroin i inni rządzący politycy apelowali w tej sprawie o poszanowanie zasady domniemania niewinności. Jak zauważa jednak dziennik "Le Parisien", w kuluarach ludzie bliscy prezydenta i liczni działacze nie kryli satysfakcji z dotkliwej klęski głównego rywala Sarkozy'ego.

Po aresztowaniu Strauss-Kahna deputowany UMP, Bernard Debr,, nazwał go nawet publicznie "przestępcą seksualnym" i poradził mu, aby się leczył z "erotomanii". Zarzucił też DSK, że ten miał "poniżyć" swój kraj w oczach cudzoziemców.