Zatrzymani przybyli do Izraela po południu samolotami Alitalii oraz easyJet, który przyleciał z Genewy. Gdy okazało się, że propalestyńscy aktywiści są na pokładach obu maszyn, obsługa lotniska skierowała je na pasy oddalone od hali przylotów, gdzie zostali oni oddzieleni od reszty pasażerów, formalnie zatrzymani i poddani przesłuchaniom.

Reklama

Przybyli są uczestnikami akcji "Welcome to Palestine"(witamy w Palestynie); ich celem była wizyta w czasie weekendu na terytoriach palestyńskich, gdzie chcieli wyrazić solidarność z - jak twierdzą - zniewolonym i dyskryminowanym narodem. Zamierzali zaprotestować m.in. przeciwko izraelskiej blokadzie Strefy Gazy i udaremnieniu misji morskiej Flotylli Wolności, której celem było symboliczne przerwanie tej blokady.

Z tego powodu akcję zaczęto określać jako "powietrzną flotyllę".

W piątek rano Izrael odesłał z powrotem dwie inne aktywistki - Amerykanki, które przyleciały na lotnisko Ben Guriona z Grecji.

Policjanci zatrzymali też sześcioro Izraelczyków - za to, że w hali przylotów zorganizowali pikietę wsparcia dla przybywających uczestników propalestyńskiej akcji.

Reklama

Wcześniej władze izraelskie nakłoniły linie lotnicze do tego, by nie zgodziły się na zabranie ok. 200 osób, które miały uczestniczyć w tej samej akcji. Posłużyły do tego listy niepożądanych przybyszy, przekazane zagranicznym przewoźnikom przez izraelskie ministerstwo transportu. Na czarnych listach znajdowały się nazwiska 342 osób, w większości pochodzących z Francji.

Na paryskim lotnisku Roissy propalestyńscy aktywiści, którym odmówiono wejścia na pokład samolotu lecącego do Tel Awiwu, protestowali przeciwko uleganiu przez linie lotnicze naciskom Izraela. Pasażerowie izraelscy przylatujący z Paryża mówią, że demonstranci wyzywali ich od "nazistów", a personel linii lotniczych nazwali "kolaborantami".