Oskarżeni to Irakli Gedenidze, osobisty fotograf prezydenta Micheila Saakaszwilego, fotoreporter europejskiej agencji EPA Zurab Kurcikidze i pracujący dla gruzińskiego MSZ Giorgi Abdaładze. Zostali oni aresztowani pod zarzutem przekazywania rosyjskiemu wywiadowi tajnych informacji.

Reklama

"Mogę obiecać wam, że proces w 95 procentach będzie dostępny dla publiczności. To nie jest histeria. Mamy dowody. To nie tajemnica, że służby specjalne w Moskwie działają przeciwko nam" - powiedział minister Merabiszwili.

Abdaładze i Gedenidze są oskarżeni o przekazywanie wykonywanych przez siebie zdjęć Kurcikidzemu, który z kolei przekazywał je rosyjskim służbom wywiadowczym.

Gedenidze przyznał się do dostarczania Kurcikidzemu szczegółów dotyczących m.in. planów podróży i tras przejazdów prezydenta za bliżej nieokreślone wynagrodzenie. Zdaniem przedstawicieli gruzińskiej opozycji przyznanie się do winy kogoś, kto siedzi za kratkami, nie jest wiarygodne, gdyż mogło zostać wymuszone.

Reklama



Agencja EPA twierdzi, że większość materiałów znajdujących się w komputerze Kurcikidzego, uważanych za dowód na jego działalność szpiegowską, ma związek z jego pracą zawodową. Honoraria za zdjęcia, zrobione przez Abdaładzego i Gedenidzego dla agencji EPA, o których mówiono w nagranych przez gruzińskie służby kontrwywiadowcze rozmowach telefonicznych, są według niej standardową procedurą stosowaną w międzynarodowych agencjach prasowych.

Abdaładze, który według jego obrońcy rozpoczął we wtorek strajk głodowy, wyraził opinię, że cała trójka padła ofiarą policyjnej zemsty za robienie zdjęć 26 maja w czasie brutalnego rozpraszania przez siły opozycyjne antyprezydenckiej demonstracji w Tbilisi.

Reklama

Minister Merabiszwili kategorycznie zaprzeczył tej hipotezie.

"To głupie podejście, że karzemy tych fotoreporterów za ich działalność zawodową, np. za zdjęcia z demonstracji" - powiedział.

Szef gruzińskiego MSW dodał, że policja dysponuje "wiarygodnymi informacjami", że oskarżeni byli w kontakcie z oficerami rosyjskiego wywiadu (GRU).

Poinformował, że zgodnie z nagraniami telefonicznymi Kurcikidze wielokrotnie rozmawiał z dwoma mężczyznami, których gruzińskie władze zidentyfikowały jako oficerów GRU i spotykał się z nimi.

"Mogę powiedzieć, że Kurcikidze nie wykorzystał agencji EPA lub jej pracowników do swojej szpiegowskiej działalności. EPA nie ma nic wspólnego z tą sprawą" - podkreślił.

Całej trójce grozi od 8 do 12 lat więzienia. Proces ma się rozpocząć 1 września.

Gruzińskie służby bezpieczeństwa aresztowały w ostatnich trzech latach kilkadziesiąt osób pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji.