Podstawą tej decyzji była opinia biegłych, wydana na wniosek prokuratury - powiedział adwokat Scheungrabera, Gunter Widmaier. "On stracił kontakt z rzeczywistością" - tłumaczył Widmaier. Zgodnie z relacją prawnika, skazany nie rozumiał, co się wokół niego dzieje podczas odczytywania wyroku.

Reklama

W czerwcu 1944 r., w odwecie za zabicie przez partyzantów dwóch niemieckich żołnierzy, Scheungraber wydał rozkaz zabicia cywilów we wsi Falzano di Corona, niedaleko toskańskiego miasta Arezzo. Dowodził wtedy jako oficer Wehrmachtu 818. batalionem piechoty górskiej, który stacjonował we Włoszech.

Jak relacjonowali świadkowie masakry, niemieccy żołnierze zastrzelili najpierw cztery osoby przypadkowo napotkane na ulicy. Potem, na rozkaz dowódcy, zgromadzili 11 mężczyzn na rynku miejscowości i ustawili ich pod ścianą. Wysadzili w powietrze kościół, plebanię, most i budynki gospodarcze. Po kilku godzinach mężczyzn wpędzono do jednego z budynków, który także wysadzono. Gruzy budynku żołnierze ostrzelali z karabinów maszynowych. Zginęło dziesięciu mężczyzn, a 15-letni chłopiec, Gino Masetti, przeżył masakrę ciężko ranny. Był on później jednym ze świadków w procesie Scheungrabera, który po wojnie żył spokojnie w Bawarii i przez kilkadziesiąt lat prowadził sklep meblowy.

We wrześniu 2006 r. sąd wojskowy w La Spezia we Włoszech osądził byłego oficera Wehrmachtu zaocznie i skazał na dożywocie za wydanie rozkazu zabicia cywilów.

Później monachijska prokuratura - na podstawie zeznań naocznego świadka - oskarżyła Scheungrabera o brutalny mord popełniony z niskich pobudek. Oskarżony nie przyznał się do winy, twierdząc, że w ogóle nie wiedział o masakrze w Falzano. W 2009 r. sąd w Monachium skazał oskarżonego na karę dożywotniego więzienia, ale jego obrońca wniósł o rewizję wyroku. W związku z niskim prawdopodobieństwem ucieczki skazanego zezwolono mu na pozostanie na wolności.

Reklama

W 2010 r. Trybunał Federalny odrzucił wniosek obrony o rewizję wyroku, jednak Widmaier złożył wniosek o uznanie Scheungrabera za niezdolnego do odbycia kary ze względu na zły stan zdrowia. Mimo że podczas procesu w 2009 r. nazista wyglądał na zdrowego, prokuratura przychyliła się do wniosku o zawieszenie wykonywania kary.