"Pozostawiono do dopracowania w najbliższych tygodniach i miesiącach zbyt wiele kluczowych szczegółów. Dopóki nie będą one znane, nie wyjaśni się, czy Europa zmobilizuje w końcu dość gotówki i woli politycznej, aby powstrzymać proces kryzysowy, który zagraża teraz również Włochom, Hiszpanii, a nawet Francji. Europa nadal boryka się tylko z finansowymi objawami kryzysu, a nie z leżącymi u jego podłoża przyczynami" - pisze dziennik w artykule redakcyjnym.

Reklama

Zdaniem "NYT", jedną z tych przyczyn jest fakt, że chociaż Europa ma wspólną walutę i niezależny bank centralny, nie posiada "pożyczkodawcy ostatniej instancji, który - jak Rezerwa Federalna w USA - może dostarczyć w sytuacjach nadzwyczajnych nieograniczonych funduszy rządom i bankom, które ich potrzebują".

Innym, w opinii dziennika, mankamentem polityki UE w sprawie kryzysu jest presja na zadłużone kraje, jak Grecja, aby w zamian za pomoc zgodziły się na ostre cięcia wydatków rządowych, które "uniemożliwią im wygenerowanie wystarczającego wzrostu gospodarki, aby spłacić długi".

"NYT" zwraca uwagę, że na szczycie UE uzgodniono potrzebę podwojenia Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF) na ratowanie krajów zagrożonych bankructwem.

Ponieważ jednak największe potęgi ekonomiczne kontynentu, jak Niemcy, nie zgodziły się na zwiększenie swego wkładu do funduszu, przywódcy rozważają sztuczne jego wzmocnienie przez - jak to określa dziennik - "finansowe sztuczki", przypominające kombinacje, które doprowadziły do kryzysu w 2008 r. Europa liczy też na to, że w EFSF na większą skalę zainwestują Chiny - w co eksperci wątpią.

Reklama

"Żaden z tych wykrętów nie byłby potrzebny, gdyby Europejski Bank Centralny został upoważniony do działania jako pożyczkodawca ostatniej instancji. Bez tego oraz bez przestawienia się z zaciskania pasa na politykę wzrostu kryzys w Europie będzie trwał, nadal zagrażając gospodarce USA i uzdrowieniu gospodarki światowej" - konkluduje "NYT".