Od 200 tys. do 400 tys. Węgrów wzięło udział w ostatnim wiecu poparcia dla premiera Viktora Orbana. To znacznie więcej niż podczas największej do tej pory manifestacji opozycji, której dwa tygodnie temu udało się zgromadzić ok. 70 tys. zwolenników.
Przekaz, skierowany do zagranicy, był oczywisty: przestańcie mówić nam, co mamy robić. Sposób, w który zostały usunięte rządy we Włoszech czy w Grecji, nie zadziała na Węgrzech – mówił politolog Zoltan Kiszelly.
Marsz miał być odpowiedzią na wywierane przez UE naciski na zmianę przyjętych niedawno ustaw dotyczących m.in. banku centralnego i wymiaru sprawiedliwości.
Zdaniem socjalistycznej opozycji łamią one zasadę podziału władz. Ludzie Orbana argumentują, że analogiczne przepisy funkcjonują też w innych państwach Europy.
Reklama