"Znieważanie kandydata (w wyborach) nie będzie tolerowane. Takie skandaliczne akcje nie służą dobrze ani kampanii ani demokracji" - napisał w piątek przedstawiciel rządzącej partii UMP Guillaume Lambert do szefa kampanii wyborczej Hollande'a Pierre'a Moscovici. Lambert zaapelował o zadbanie w przyszłości, by takie incydenty się nie powtórzyły.

Reklama

Prezydent Sarkozy, który przebywał w czwartek w Bajonnie, we francuskim Kraju Basków, musiał schronić się w kawiarni, gdy został zaatakowany przez tłum przeciwników. Na miejsce sprowadzono policję do tłumienia zamieszek ulicznych, która umożliwiła centroprawicowemu prezydentowi opuszczenie kawiarni pod osłoną parasoli, gdyż tłum rzucał jajkami. Z powodu incydentu Sarkozy spóźnił się na szczyt przywódców UE w Brukseli.

Jeszcze tego samego dnia rzecznik w sztabie Hollande'a potępił "przemoc pod każdą postacią" i zapewnił, że w incydenty w Bajonnie nie był zamieszany żaden socjalistyczny działacz. Przemawiając na wiecu w czwartek wieczorem w Lyonie Hollande nie nawiązał bezpośrednio do zajścia z Bajonny, lecz oświadczył, że nic nie usprawiedliwia przemocy fizycznej i słownej.