Na pierwszej stronie dziennika "Blick" białe litery tekstu na czarnym tle ułożone są w kształt krzyża. Żaden tytuł nie jest zdolny wyrazić bólu ofiar i ich rodzin - napisał tabloid. Dodaje, że 13 marca, kiedy doszło do wypadku, to czarny dzień w historii Szwajcarii.

Reklama

"Le Matin" skupia się na rodzicach, którzy musieli przyjechać do Szwajcarii, by odebrać ranne dziecko, czuwać przy umierającym albo rozpoznać ciało tego, które zginęło. Jak podało w środę belgijskie Ministerstwo Zdrowia, dzieci ranne w wypadku - było ich 24 - wszystkie zostały zidentyfikowane.

Prasa opisuje niszę zatoki awaryjnej w tunelu na autostradzie - to o jej pionową ścianę roztrzaskał się przód autokaru. Czy nie należałoby przewidzieć mniejszej prędkości dla dużych pojazdów albo zmienić koncepcji niszy ratunkowej? - pyta "Le Temps". Gazeta cytuje szwajcarski urząd do spraw dróg, który tłumaczy, że tunel koło Sierre został zbudowany w 1999 roku i odpowiadał najnowszym normom dotyczącym wentylacji, kwestii bezpieczeństwa, sygnalizacji i zaopatrzenia w energię.

Jednak - jak zauważa zuryski dziennik "Tages-Anzeiger", konstrukcja niszy wbudowanej w ścianę tunelu grozi śmiertelnym niebezpieczeństwem w razie zderzenia. Do zderzenia czołowego doszło tylko z powodu tej ściany, zbudowanej pod kątem prostym - wskazuje gazeta. Przypomina, że ten typ konstrukcji jest bardzo częsty w szwajcarskich tunelach.

Reklama

Autokar wpadł na ścianę w tunelu na autostradzie A9 w kantonie Valais (niem. Wallis), gdy wiózł dzieci z nart w Szwajcarii z powrotem do Belgii. Wiózł 52 osoby. Z nieznanych przyczyn zjechał na prawo i uderzył czołowo w betonową ścianę zatoki awaryjnej. Zginęło 22 dzieci i sześć osób dorosłych, w tym dwaj kierowcy. W tunelu obowiązuje ograniczenie prędkości do 100 km/h.