Wprowadzenie unijnego systemu handlu emisjami CO2 może uniemożliwić rozwój linii lotniczych - uważa dyrektor generalny Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych IATA Tony Tyler. Jego zdaniem polityka UE może też wywołać wojnę handlową m.in. z Chinami.

Reklama

Od tego roku przewoźnicy korzystający z lotnisk UE zostali włączeni do Europejskiego Programu Handlu Emisjami (ETS). W 2012 roku muszą kupić ok. 15 proc. pozwoleń na emisję dwutlenku węgla, a resztę dostaną za darmo. Za brak pozwoleń grożą im kary finansowe, a nawet zakaz lotów. Chiny otwarcie oznajmiły, że nie będą płacić za unijne pozwolenia; także Indie wydały swoim liniom zalecenie, by nie brały udziału w ETS.

Europa wydaje się być bardziej i jednostronnie zaangażowana w realizację swoich ETS-ów, niż woli znaleźć rozwiązanie w ramach negocjacji wielostronnej umowy - powiedział Tyler podczas dorocznego spotkania IATA w Pekinie. Podkreślił, że światowe rządy powinny wypracować wspólne rozwiązanie kwestii CO2. W przeciwnym razie - jak zaznaczył - może to powodować podziały narodowe z ryzykiem wywołania wojny handlowej. Nikt jej nie chce, a z pewnością nie linie lotnicze - zaznaczył.

Nie ma jednak wątpliwości - wszyscy, w tym Europa, zgadzają się co do tego, że jedynym realnym rozwiązaniem jest globalne porozumienie, wypracowane na forum działającej przy ONZ Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO). Taka umowa jest jednak niemożliwa w obecnych warunkach - zaznaczył Tyler.

Reklama

Wyjaśnił, że przepisy unijne są polaryzacyjną przeszkodą, która uniemożliwia prawdziwy postęp. Gospodarz naszego spotkania, czyli Chiny, są na czele opozycji wobec EST. Rząd chiński zakazał uczestniczenia swoim liniom lotniczym w tych przepisach - powiedział szef IATA. Pod koniec lutego przedstawiciele 29 krajów, m.in. USA, Rosji, Brazylii i Chin podpisali wspólną deklarację, w której zagrozili Europie środkami odwetowymi za przymus płacenia za unijne pozwolenia na emisję.

Paul Steele odpowiedzialny w IATA za kwestie ochrony środowiska powiedział we wtorek, że trudno jest jeszcze mówić o konsekwencjach, jakie mogą ponieść pasażerowie z powodu protestu m.in. chińskich i indyjskich linii lotniczych. W tym wypadku nie chodzi już o sam ETS i pieniądze, ale o suwerenność. Kraje nie rozumieją, dlaczego muszą płacić Unii Europejskiej za emisję CO2 od momentu startu samolotu u siebie na lotnisku, które często jest oddalone o tysiące kilometrów od Unii - powiedział dziennikarzom Steele.

Szef ICAO Roberto Kobeh Gonzalez powiedział, że organizacja intensywnie pracuje nad tym, aby znaleźć globalne rozwiązanie w sprawie CO2. Chcemy być z nim gotowi na 2013 rok, podczas 38. sesji ICAO - przekazał dziennikarzom. W pracach ICAO biorą udział głównie urzędy i instytuty z krajów członkowskich zajmujące się lotnictwem cywilnym i współpracujące z przemysłem - m.in. polski Urząd Lotnictwa Cywilnego.

Reklama

Komisja Europejska twierdzi, że od kilku lat zabiegała o wypracowanie globalnego porozumienia w tej sprawie na forum ICAO; wobec braku efektów objęła zagranicznych przewoźników unijnym systemem. IATA szacuje, że roczne koszty ETS dla branży lotniczej wyniosą w br. 900 mln euro, a w 2020 r. 2,8 mld euro.

Na początku czerwca resort środowiska poinformował, że polscy przewoźnicy lotniczy otrzymają osiem razy więcej darmowych uprawnień do emisji CO2. Wynika to z opublikowanej przez Komisję Europejską skorygowanej decyzji. W Polsce z darmowych uprawnień będzie mogło skorzystać pięć podmiotów.