Miała działać w ramach zasady: jedno państwo, dwa systemy. I być dla Tajwanu przykładem udanej reintegracji z Chinami. Blatowanie przez rządzących w Pekinie komunistów elit Hongkongu zamiast sympatii budzi jednak coraz większy niepokój.
Wczoraj w obchodach 15. rocznicy "powrotu Hongkongu do macierzy" wziął udział prezydent ChRL Hu Jintao. Powitały go jednak wielotysięczne manifestacje przeciwników chińskich porządków. Tego samego dnia chiński przywódca oficjalnie mianował nowego przewodniczącego miasta, Leung Chun-yinga, który jest uważany za propekińskiego lojalistę. 57-letni biznesmen został wybrany przez 1200-osobową radę biznesmenów i wpływowych obywateli, z których zdecydowana większość popiera lojalną współpracę z Pekinem. W trakcie uroczystości jeden z gości przerwał przemówienie Hu Jintao, domagając się obalenia chińskiej dyktatury i opublikowania prawdy o masakrze na placu Tiananmen 23 lata temu. Opozycjonista został błyskawicznie schwytany przez lokalne służby bezpieczeństwa.
Jednego kolonizatora zamieniliśmy na innego. Sposób myślenia władz Chin jest nam zupełnie obcy. Jeszcze nigdy niechęć do władz komunistycznych nie była tak silna – powiedział BBC prodemokratyczny działacz z Hongkongu Bono Lay.
Sondaże wśród mieszkańców dawnej brytyjskiej kolonii potwierdzają taką ocenę. Od wycofania się Wielkiej Brytanii kontrasty w dochodach społecznych urosły tak bardzo, że dziś są one większe nie tylko od wszystkich innych rozwiniętych państw świata, ale nawet Haiti i Kolumbii.
Reklama
Przyłączenie Hongkongu spowodowało przeniesienie niemal wszystkich fabryk do Republiki Ludowej, gdzie koszy produkcji są o wiele niższe. Jednocześnie miasto szybko zaczęło rozwijać sektor usług finansowych. W konsekwencji tylko w minionych pięciu latach dochody najuboższych spadły o 8 proc., podczas gdy najbogatszych wzrosły o 25 proc. Władze nie wprowadziły jednak żadnych zabezpieczeń socjalnych, uznając, że na rozwoju terytorium "korzysta każdy".
Reklama
Problemem Hongkongu są także niebotyczne ceny nieruchomości, które stale rosną. Za wynajem tzw. mieszkania trumny (jego powierzchnia nie jest większa niż 2 mkw.) płaci się już odpowiednio 420 zł miesięcznie.