To, co na początku było lokalnym protestem, w ciągu kilku dni przerodziło się w masowe wystąpienia.

Pierwsze manifestacje odbyły się w Stambule i były protestem przeciwko planom likwidacji jednego z najpopularniejszych parków w centrum miasta. Po tym, jak policja odpowiedziała na protesty siłą, przekształciły się one w antyrządowe zamieszki, które zaczęły wybuchać także w innych miastach, w tym w Ankarze i Izmirze.

Reklama

Protestujący Turcy zarzucają urzędującemu premierowi autorytaryzm i dążenie do przekształcenia Turcji w kraj islamski. Policja do spacyfikowania protestujących używa armatek wodnych i gazu łzawiącego.

Tymczasem premier Erdogan wzywa do zachowania spokoju. Recep Tayyip Erdogan poprosił, aby jego rodacy nie dali sprowokować się demonstrantom, których nazwał ekstremistami. Wcześniej minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoglu wezwał protestujących, by wrócili do domów. Jak podkreślił, jeśli sytuacja nie zmieni się, ucierpi na tym reputacja państwa tureckiego.

Reklama

Nasi dyplomaci w Turcji apelują do Polaków przebywających w tym kraju o zachowanie ostrożności. Konsul Witold Leśniak prosi, by unikać miejsc, gdzie odbywają się demonstracje.