Do dwudziestu dwóch wzrosła liczba ofiar śmiertelnych po ataku na zwolenników prezydenta w Egipcie. Wcześniejsze doniesienia mówiły o szesnastu zabitych. W zamieszkach rannych zostało kilkaset osób.

Reklama

Do zdarzenia doszło wczoraj, w pobliżu jednego z uniwersytetów w Kairze. Grupa mężczyzn ostrzelała z broni palnej uczestników demonstracji poparcia dla prezydenta Mohammeda Mursiego. Podobny incydent miał miejsce w Gizie. W starciach pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami prezydenta Egiptu zginęło siedem osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.

Mohammed Mursi wystąpił w nocy z telewizyjnym orędziem. Poinformował, że mimo licznych wystąpień nie zamierza podawać się do dymisji. Mówił, że został wybrany przez społeczeństwo i ma wobec narodu obowiązek. Jestem prezydentem Egiptu, który reprezentuje wszystkich obywateli. Nie poddam się żadnemu dyktatowi ani z kraju ani z zagranicy - powiedział Mursi. Jednocześnie zaapelował o spokój na ulicach.