Radioaktywny wyciek w Fukuszimie jest najpoważniejszym zdarzeniem w tej japońskiej elektrowni od ponad dwóch lat. W marcu 2011 roku siłownię zniszczyło trzęsienie ziemi i fala tsunami.

Reklama

Operator elektrowni, firma TEPCO, potwierdza, że ze zbiorników wycieka silnie napromieniowana woda. Trwają próby jej usunięcia. Skażenie jest miejscowe, ale dość poważne. „Promieniowanie jest tak silne, że w ciągu godziny, organizm pracownika może przyjąć dawkę, jaką normalnie otrzymałby w ciągu pięciu lat”, mówił wcześniej przedstawiciel TEPCO, Masayuki Ono.

Zdarzenie otrzymało trzeci stopień w siedmiostopniowej skali zagrożeń atomowych. Teraz japońscy regulatorzy mówią, że chcą potwierdzić ten stopień zagrożenia we współpracy z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej. Zdaniem japońskiego rządu oraz niektórych obserwatorów, firma TEPCO słabo radzi sobie z akcją ratunkową. Według doniesień, brakuje dobrego planu, sprzętu i pieniędzy.