- Odmowa wpuszczenia komisarzy na obszar, gdzie użyto broni chemicznej, tylko potwierdza, że reżim ma coś do ukrycia - powiedział John Kerry, dodając że odpowiedzialność za użycie najbardziej haniebnej broni świata musi zostać poniesiona. Kerry zaznaczył też, że prezydent Barack Obama jest zdania, że należy wyciągnąć konsekwencje wobec tych, którzy używają tak "nikczemnej" broni.

Reklama

Politolog: Zachód szuka pretekstu do interwencji w Syrii >>>>

Nie ma dowodów na użycie w Syrii broni chemicznej - twierdzi z kolei Władimir Putin. Takie stwierdzenia z ust prezydenta Rosji padły podczas rozmowy telefonicznej z premierem Wielkiej Brytanii, Davidem Cameronem.

Ostrzelali konwój ONZ. Szukali dowodów na broń chemiczną w Syrii >>>

Reklama

Putin miał też powiedzieć, że nie ma dowodów na to, kto dopuścił się ewentualnego ataku. Informacje przekazał rzecznik brytyjskiego premiera.

Szacuje się, że w wojnie domowej w Syrii, trwającej od ponad dwóch lat, życie straciło ponad 100 tysięcy osób. Sytuacja stała się jeszcze bardziej dramatyczna po domniemanym ataku gazowym pod Damaszkiem z wtorku na środę, w którym zginęło - według sił opozycyjnych - około 1300 osób. Bojownicy oskarżają o użycie trującego gazu wojska rządowe, rząd Baszara al-Assada zaprzecza natomiast, by użył broni chemicznej przeciw rebeliantom.