To nie musiał być szaleniec. Tak o zamachowcu z Waszyngtonu mówi profesor Zbigniew Lewicki, dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych UKSW. Wczoraj 34-letni weteran Aaron Alexis w budynku bazy marynarki wojennej Navy Yard zastrzelił 12 osób.

Reklama

>>>Sprawca zamachu z Waszyngtonu zidentyfikowany

Zdaniem profesora Lewickiego, wczorajsza strzelanina różni się od podobnych zdarzeń na terytorium Stanów Zjednoczonych miejscem i osób zamachowca. Teren bazy wojskowej nie jest otwarty a zabójca był żołnierzem. To niewątpliwie daje nam do myślenia, że możemy mieć do czynienia z następną fazą bardzo groźną ataków terrorystycznych - powiedział Lewicki z rozmowie z IAR.

Profesor dodaje, że podobnie jak było to w przypadku zamachu w Bostonie sprawca nie musiał mieć ścisłego związku z organizacjami terrorystycznymi. Takie ataki są jeszcze trudniejsze do wykrycia. Trudno zapobiegać zamachom organizowanym przez małe grupy na przykład dwóch braci jak w Bostonie. Ci którzy znali Aarona Alexisa określają go mianem inteligentnego i przyjaznego człowieka. Miał jednak napady agresji i podczas nich używał broni palnej.

Reklama