Separatyści w Mariupolu twierdzą, że udało im się odeprzeć atak ukraińskich wojsk. W nocy w tym półmilionowym mieście w obwodzie donieckim słychać było strzały, syreny i serie z broni maszynowej. Na ulicach Mariupola wzniesiono barykady z opon, które podpalono. Spłonęła siedziba PrywatBanku w centrum miasta. Jego właścicielem jest gubernator obwodu dniepropietrowskiego Ihor Kołomojski. Znany jest on ze zdecydowanej walki z separatyzmem, między innymi, płaci za każdego złapanego bojownika. Przed podpaleniem bank ograbiono. W Mariupolu podpalano też samochody.

Reklama

>>>Zacięte walki o Kramatorsk. Separatyści chcieli zatruć wodę

Niespokojnie w nocy było w Konstantynówce - w połowie drogi między Donieckiem i Słowiańskiem. Tam trwały starcia ukraińskich wojsk z separatystami. Obie strony używały broni. Przestała nadawać miejscowa telewizja, gdyż wieża, o którą trwają walki, nie przekazuje sygnału.Wczoraj ukraińska armia zajęła Kramatorsk i utrzymała pozycje wokół Słowiańska. W ciągu dwóch dni walk zginęło tam co najmniej sześciu żołnierzy, kilkunastu zostało rannych. Straty wśród terrorystów nie są znane, ale przedstawiciele ukraińskich władz twierdzą, że jest to około kilkudziesięciu osób.