Jego zdaniem ćwiczenia wojskowe na terytorium Estonii to okazja do przypomnienia sobie, jak w praktyce może wyglądać konflikt międzynarodowy. Odświeżenia umiejętności zapomnianych przez lata konfliktów w Iraku i Afganistanie.
- Kampania w Afganistanie była operacją wymierzoną w siły powstańcze, dlatego wiele stron utraciło możliwość planowania i prowadzenia zwyczajnych działań wojennych. Tym bardziej, że zbyt duży nacisk położono na walkę z terroryzmem i rebeliantami - wyjaśniał generał. Dodał, że w obliczu wydarzeń na Ukrainie powinniśmy wrócić do korzeni i przypomnieć sobie to, czego uczono nas przed laty.
Terras podkreślił, że Estonia jest przekonana o tym, iż NATO będzie w stanie wypełnić swe zobowiązania wobec każdego z członków Sojuszu w razie napaści. - Pytanie, czy Putin wierzy w to, że 5 artykuł Traktatu Północnoatlantyckiego rzeczywiście działa - dodał.
I wyjaśniał, że skoro Rosja uznaje NATO za wroga, to Sojusz nie powinien postrzegać Moskwy jako przyjaznego, chętnego do współpracy kraju. A ocena sytuacji nie może opierać się na pobożnych życzeniach, a na analizie tego, co rzeczywiście się dzieje. Dlatego, jak podkreślił, należy wciąż powtarzać, że Krym nie jest częścią Rosji, a znajduje się pod jej okupacją.
Reklama

Estonia nie będzie drugim Krymem

Reklama
Tymczasem znany rosyjski analityk i działacz w dziedzinie praw człowieka, Dmitrij Oreszkin, w Estonii i na Łotwie niemożliwy jest do powtórzenia scenariusz krymski. Według posiadanych przez Oreszkina informacji przekonały się o tym osoby stojące blisko prezydenta Władimira Putina, które na polecenie Kremla odbyły rozmowy z wszystkimi przywódcami rosyjskich ugrupowań w obu tych państwach.
Konkluzją tych konsultacji było przekonanie, że wśród Rosjan i tzw. rosyjskojęzycznych mieszkańców obu państw opcja połączenia się z Rosją ma niewielu zwolenników. Według estońskich mediów potwierdzeniem opinii Oreszkina może być fakt, że retoryka władz w Tallinie w stosunku do polityki Kremla zaostrzyła się dopiero po uzyskaniu informacji przez estoński kontrwywiad o wynikach tych właśnie rozmów. Jednocześnie zarówno władze Estonii jak i Łotwy starają się unikać zadrażnień z rosyjskimi mniejszościami.
W Estonii Rosjanie stanowią ok. 26 proc mieszkańców. W niektórych regionach m.in. w 65-tysięcznym Narwie, leżącym przy granicy rosyjskiej, są oni większością.
Na Łotwie mniejszość rosyjska przekracza 30 proc. A głównym jej skupiskiem jest stołeczna Ryga.