Owa multimedialna konferencja ministra obrony Rosji, na której Kreml przedstawiał wczoraj swoją wersję wydarzeń pod Hrabowem, nie została przygotowana w przypadkowym terminie. Otóż odbyła się ona na dzień przed spotkaniem unijnych ministrów spraw zagranicznych.

Reklama

Dziś szefowie unijnych MSZ będą rozmawiali o perspektywie wprowadzenia bolesnych dla Rosji sankcji trzeciego stopnia. Jeśli zostaną one wprowadzone, zapłaci również Unia. Obecnie trwają szacowanie szkód i prace nad mechanizmem rekompensującym straty dla najbardziej poszkodowanych państw UE. Liderem grupy państw dążących do sankcji trzeciego stopnia jest obecnie Wielka Brytania.

– Część sojuszników była sceptyczna wobec sankcji. Mam nadzieję, że szok związany z tą sytuacją wzmocni ich zaangażowanie. Rosjanie muszą zrozumieć, że tego typu czyny mają konsekwencje – komentował w BBC szef Foreign Office Philip Hammond. – Powinniśmy się zdecydować na sankcje – precyzował premier David Cameron. Sceptyczni wobec sankcji byli m.in. Holendrzy. Ich stanowisko to już jednak przeszłość. Największą liczbę ofiar zestrzelenia boeinga 777 stanowili obywatele tego kraju (193 osoby). – UE mogłaby poszerzyć sankcje, jeśli zostałby udowodniony bezpośredni lub pośredni udział Rosji w zestrzeleniu samolotu – deklarował wczoraj w parlamencie premier Holandii Mark Rutte.

Do wczoraj trwały konsultacje między Londynem, Paryżem, Hagą i Berlinem dotyczące wspólnego stanowiska na planowane na dziś spotkanie. Reuters, powołując się na swoje źródła, pisze, że mimo rozmiaru tragedii jest mało prawdopodobne, by UE wyszła poza ramy środków do tej pory stosowanych wobec Moskwy. Na objęcie sankcjami całych sektorów gospodarki – a tego ma dotyczyć trzeci stopień restrykcji – nie ma co liczyć. Prawdopodobne jest kontynuowanie punktowych ograniczeń wobec określonych osób z kręgów władz i biznesu – konkluduje agencja.

Reklama

Na poprzednim spotkaniu ministrów spraw zagranicznych UE dyskutowano o liście osób i firm, które zostaną objęte ograniczeniami, m.in. zamrożeniem aktywów. O sankcjach trzeciego stopnia muszą zdecydować szefowie państw i rządów Unii. Czyli Rada Europejska, która ma się zebrać na szczycie dopiero 30 sierpnia. Prawdopodobne jest jednak zwołanie szczytu nadzwyczajnego. Jak przekonują komentatorzy, kluczowe w sprawie sankcji będzie stanowisko Holandii. – Impuls musi przyjść z Hagi, która ma do tego moralne prawo – skomentował w rozmowie z Reutersem wysokiej rangi dyplomata.

Europę do zdecydowanych działań wobec Rosji zachęcają USA. Szef Departamentu Stanu jasno daje do zrozumienia, że sankcje powinny być wprowadzone (USA już objęły sankcjami Nowatek i Rosnieft). – Staramy się przekonać naszych europejskich kolegów, że to jest sygnał alarmowy. Mam nadzieję, że przyłączą się do silniejszych sankcji – mówił John Kerry. Wskazywał również jednoznacznie na Rosję jako przyczynę tragedii.

Wprowadzenie sankcji trzeciego stopnia to gra, w której ze stratami muszą się liczyć obie strony, i Rosja, i UE. Sama Holandia jest największym odbiorcą rosyjskiego eksportu ropy i metali. Haga kupuje przy tym od Rosjan zaledwie 5 proc. sprowadzanego do kraju surowca. Sankcjami trzeciego stopnia miałyby zostać objęte ściśle związane z Kremlem koncerny energetyczne – gazowe Gazprom oraz Nowatek i naftowy Rosnieft. Jedna trzecia surowców energetycznych, z których korzysta Europa, to surowce rosyjskie.

Reklama

Przeciwnicy sankcji trzeciego stopnia mówią o spodziewanych zawirowaniach w dostawach, które przełożą się na pogorszenie koniunktury w walczącej o wzrost Unii. Jak skomentował w rozmowie z Reutersem jeden z zachodnich dyplomatów: „Nie bardzo wiem, jak nasze zbiorowe samobójstwo miałoby pomóc Ukrainie. Sankcje najbardziej dotknęłyby odbijającą się od dna europejską gospodarkę”. Spośród zachodnich członków UE na straty najbardziej narażone są Niemcy i przewodzące w tym półroczu pracom Unii, sprzyjające Rosji Włochy.

W rozmowach dyplomatów najważniejszym tematem jest wypracowanie mechanizmu, za pomocą którego te straty byłyby rekompensowane. Brytyjski minister finansów George Osborne powiedział BBC, że Londyn jest skłonny zapłacić stratami biznesowymi za wzmocnienie presji na Rosję. Mimo braku zależności energetycznej Wyspy są miejscem inwestycji rosyjskich oligarchów, a BP ma udziały w Rosniefcie, który jest na potencjalnej czarnej liście firm. – Większą stratą dla nas jest pozwalanie na ignorowanie granic państwowych i strącanie samolotów – komentował Osborne.