W pierwszej kolejności na celowniku Unii mogą się znaleźć te rosyjskie firmy, które wprost są zaangażowane we wspieranie rebelii na wschodzie Ukrainy. Bruksela pewnie pójdzie ścieżką wyznaczoną przez Waszyngton, który w minionym tygodniu nałożył sankcje m.in. na Gazprombank, Nowatek i Rosnieft. Ich szefowie i właściciele należą do bliskiego otoczenia prezydenta Władimira Putina.
Z trzech wymienionych firm jedynie Nowatek jest spółką prywatną. Większość jej udziałów należy do dwóch osób: Leonida Michielsona i Giennadija Timczenki. Ciekawszą postacią jest ten drugi, który posiada w swoim portfolio 23,5 proc. akcji tego drugiego po Gazpromie największego wydobywcy gazu w Rosji. Z Putinem połączyła go miłość do judo. Rosyjski prezydent jest honorowym prezesem współzałożonego przez Timczenkę klubu judo Jawara-Niewa.
– Tak, to moi dobrzy znajomi, przyjaciele – mówił w kwietniu rosyjski prezydent m.in. o Timczence. – Niektórzy z nich zarabiali jednak, jeszcze zanim zostaliśmy znajomymi. Na przykład pan Timczenko zajmuje się biznesem od początku lat 90. – zastrzegał. Timczenki nie da się objąć zakazem wjazdu do Unii Europejskiej, bo poza rosyjskim posiada też fiński paszport. Ale można mu zamrozić aktywa.
Największym rywalem Nowateku jest Gazprom, jeden z właścicieli dotkniętego amerykańskimi sankcjami Gazprombanku. Poza gazowym gigantem pokaźnym pakietem akcji dysponuje państwowy fundusz emerytalny. Związki z Gazpromem są tym silniejsze, że na czele rady nadzorczej banku stoi osobiście dyrektor gazowego giganta Aleksiej Miller. Miller – podobnie jak Putin, Timczenko i prezes Rosnieftu Igor Sieczin – wychował się w Leningradzie.
Reklama
Znajomość szefa Gazpromu z prezydentem sięga pierwszej połowy lat 90., gdy obaj pracowali w petersburskim ratuszu. Miller był wówczas wiceszefem komitetu ds. relacji zewnętrznych, a Putin – jego bezpośrednim przełożonym. Na czele zarządu Gazpromu stanął w 2001 r., niemal natychmiast po tym, jak jego znajomy został szefem państwa. – Gazprom przysłużył się umocnieniu pozycji naszego państwa na arenie międzynarodowej – chwalił Putin w ubiegłym roku swojego kolegę.
Reklama
Spośród trójki omawianych menedżerów najbardziej wpływowy jest jednak naftowy baron Igor Sieczin. Zanim przetransferowano go do Rosnieftu, Sieczin był powszechnie określany jako człowiek numer trzy w dzisiejszej Rosji, kurator struktur siłowych, przedstawiciel jastrzębi w putinowskiej elicie władzy. – Pracował ze mną w oddziale protokolarnym. Kiedy zostałem zastępcą mera i zbierałem swój aparat, wielu sprawdziłem, a Sieczin mi się spodobał. W 1992 albo 1993 r. zaproponowałem mu pracę dla mnie – wspominał Putin dawne lata w petersburskim ratuszu. Sieczin nie zawodził i później, a być może jego najważniejszym zadaniem była koordynacja rozprawy z Jukosem Michaiła Chodorkowskiego.