Nieznani sprawcy zaatakowali działacza tatarów krymskich Nadira Bekirowa, uniemożliwiając mu wyjazd na konferencję ONZ do Nowego Jorku. Kiedy Nadir Bekirow jechał z Symferopola w kierunku dworca kolejowego w Dżankoj na Krymie, zaatakowali go czterej zamaskowani mężczyźni. Samochód ciężarowy zatrzymał jego taksówkę, napastnicy wyciągnęli Bekirowa z auta, pobili go, zabrali paszport i telefon komórkowy. Działacz mówi, że nie ma wątpliwości, iż był to politycznie motywowany atak, który miał zablokować jego działalność na rzecz mniejszości tatarskiej, stanowiącej rdzenną ludność Krymu.

Reklama

Od marca, kiedy Rosja zajęła półwysep, tamtejsi Tatarzy są prześladowani, nowe władze ograniczają ich prawa, między innymi do swobodnego przemieszczania się. Wielu ich przywódców objęto zakazem wjazdu na teren tak zwanej Autonomicznej Republiki Krymu. Rosyjskie władze sporządziły też listę 344 Tatarów, których obecność na Krymie "nie jest pożądana".

Po zajęciu zaanektowaniu półwyspu przez Moskwę, wielu przedstawicieli tej grupy etnicznej uciekło stamtąd, w obawie przed prześladowaniami. W tym roku mija 70. rocznica masowych wysiedleń Tatarów z Krymu, przeprowadzonych przez Stalina. Armia Czerwona dopuszczała się na nich masowych zbrodni, mordów, gwałtów i rabunków. Wysiedlono z Krymu w sumie około 200 tysięcy Tatarów. Zaczęli oni wracać na swoje ziemie w latach 90 XX w., po rozpadzie Związku Radzieckiego.