Decyzja o zniesieniu wiz dla Ukraińców, a być może również Gruzinów, zapadnie prawdopodobnie już na majowym szczycie Partnerstwa Wschodniego (PW) w Rydze – dowiedział się DGP. Liberalizacja ruchu wizowego ma nastąpić na zasadach analogicznych do tych, które zastosowano wobec Mołdawii. Mołdawianie jeżdżą do Unii bez wiz od kwietnia 2014 r. jako pierwszy naród byłego ZSRR, nie licząc należących do UE republik nadbałtyckich.
Zniesienie wiz dotyczyłoby obywateli Ukrainy posiadających paszporty biometryczne. Dzięki temu będą mogli podróżować bez wiz do krajów strefy Schengen i pozostawać na ich terytorium przez okres do 90 dni w ciągu pół roku. Nie będą jednak mogli podejmować w tym czasie pracy zarobkowej, chyba że uzyskają oddzielne pozwolenie. Komisja Europejska na razie odmawia komentarzy w tej sprawie. – Przygotowania do szczytu właśnie się rozpoczęły. Jest więc za wcześnie, by mówić o jego rezultatach – twierdzi rzecznik KE Maja Kocijančič. – Szczyt będzie poświęcony wszystkim aspektom relacji Unii Europejskiej z naszymi wschodnimi partnerami – dodaje.
Europosłowie jednak są zdania, że zniesienie wiz dla Ukrainy jest już przesądzone. Także wśród państw członkowskich nie widać otwartego sprzeciwu w tej kwestii. – Takiej decyzji oczekuje się od dawna i jest ona w pewnym sensie minimum, bo wymaga tylko politycznej dobrej woli. A taka wśród krajów członkowskich jest. Zniesienie wiz nie niesie za sobą dużych wydatków, a na pewno będzie bardzo pozytywnym sygnałem dla Kijowa – wskazuje wiceprzewodniczący PE Ryszard Czarnecki.
Na sukcesie najbardziej zależy Łotwie przewodzącej w tym półroczu pracami Unii. Lobbystami na rzecz zniesienia wiz są też Estończycy, Litwini i Polacy. Jeśli wszystko przebiegnie zgodnie z planem i w maju Ukraina faktycznie usłyszy obietnicę zniesienia wiz, jej mieszkańcy i tak będą musieli jeszcze trochę poczekać. Kolejnym krokiem będzie bowiem ratyfikacja decyzji przez kraje członkowskie. W przypadku Mołdawii proces ten trwał kilka miesięcy. Dla Ukrainy realny byłby więc 2016 r.
Reklama
Kijów sondował możliwość zniesienia wiz dziewięć lat temu. Z kolei KE własny harmonogram zaproponowała w 2010 r., na początku kadencji prezydenta Wiktora Janukowycza. Wśród warunków Bruksela wymieniała m.in. wprowadzenie paszportów biometrycznych, uszczelnienie granic, dostosowanie przepisów imigracyjnych i azylowych. Paszporty biometryczne są na Ukrainie wydawane od 12 stycznia 2015 r. Zainteresowanie jest duże; już pierwszego dnia podania o wydanie dokumentu złożyło 1,6 tys. osób, wśród nich prezydent Petro Poroszenko. Postęp w harmonizacji przepisów zostanie zaś oceniony w marcowym raporcie KE. Co prawda uszczelnienie granicy z Rosją jest niemożliwe ze względu na wojnę w Zagłębiu Donieckim, ale Mołdawia też nie kontroluje swojej granicy na odcinku naddniestrzańskim. Ten Kazus ma stanowić precedens także dla Ukrainy.
Reklama
Europosłowie już w ubiegłym roku opowiedzieli się za objęciem Kijowa programem ruchu bezwizowego. Dla organizatorów majowego szczytu w Rydze osiągnięcie sukcesu w relacjach ze wschodnimi sąsiadami UE jest sprawą kluczową. Po odmowie podpisania przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej z UE podczas poprzedniego szczytu PW w Wilnie w 2013 r. pojawiały się głosy, że jego formuła się wyczerpała. Rezygnacja Janukowycza z integracji europejskiej, która doprowadziła do fali protestów oraz okazała się początkiem jego politycznego końca, była dla unijnych urzędników i zachodnich polityków olbrzymim rozczarowaniem. Nie przyćmiło go parafowanie podobnych umów z Gruzją i Mołdawią oraz zapalenie zielonego światła dla ruchu bezwizowego dla tego ostatniego kraju.

Ukraina wprowadza stan nadzwyczajny

Rząd kraju wprowadził stan nadzwyczajny w obwodach donieckim i ługańskim. – Proszę nie mieszać tego ze stanem wyjątkowym i wojennym – precyzował wczoraj premier Arsenij Jaceniuk i dodawał, że taka sytuacja wymagałaby zgody parlamentu. Ze wstępnej oceny wynika, że stan nadzwyczajny Jaceniuka nie ma wpływu na procedury operacji antyterrorystycznej (ATO) prowadzonej na wschodzie kraju. – Chodzi o pełną koordynację organów władzy – argumentował premier.

Dlaczego Ukraina, która de facto jest w stanie wojny z Rosją i wspieranymi przez nią separatystami, nie decyduje się na ogłoszenie przewidzianego w konstytucji stanu wojennego? Taka decyzja mogłaby ostatecznie zrujnować i tak niski rating państwa (obecnie według S&P jest to CCC– z perspektywą negatywną) i uniemożliwić Ukrainie uzyskanie pomocy z MFW. A w praktyce Kijów i tak stosuje część rozwiązań konstytucyjnych stanów nadzwyczajnych.

Wczoraj w sprawie wydarzeń na wschodzie Ukrainy głos zabrał również Władimir Putin. Rosyjski prezydent powiedział, że w walkach o Donbas bierze udział „legion NATO”. – Często mówimy „armia ukraińska”. A kto tam tak naprawdę walczy? W znacznej mierze tak zwani ochotnicy. To nie armia, to zagraniczny legion natowski, który w rzeczywistości nie reprezentuje interesów Ukrainykomentował Putin na spotkaniu ze studentami w Petersburgu.

Od kilku dni rosyjskie media wypuszczają informacje o sprzęcie i mundurach NATO rzekomo znalezionych na zdobytym przez separatystów lotnisku w Doniecku. W rzeczywistości z mundurów polowych armii USA (standardowe ACU multicam) korzystają m.in. bojownicy Sektora Prawicowego, którzy obok regularnych oddziałów brali udział w obronie portu lotniczego. (Zbigniew Parafianowicz)