Włoska prasa podkreśla, że terroryści islamscy ugodzili w jedyny kraj, w którym pomyślnie zakończyła się tak zwana arabska wiosna.

CZYTAJ TAKŻE: W muzeum Bardo w Tunezji zginęło 17 obcokrajowców. W tym jeden Polak>>>

Reklama

To nie Libia, gdzie po reżimie pułkownika Kadafiego nastała chaotyczna wojna domowa, ani Egipt, gdzie przywrócenie porządku nastąpiło w wyniku przewrotu wojskowego - pisze mediolański "Corriere della Sera". W Tunezji istnieje klasa polityczna wychowana na francuskich wzorach, która zdolna jest kontrolować przemiany oraz partia muzułmańska, która wolała się usunąć w cień, zamiast próbować dokonać islamizacji kraju - jak w Egipcie.

Zdaniem największego włoskiego dziennika, Tunezja, mimo wczorajszych wydarzeń, ma szanse na to, aby demokracja mogła tam rosnąć i się umacniać.

Reklama

Tunezja to wąski pomost między dwoma brzegami Morza Śródziemnego, który dżihadyści chcieliby wysadzić w powietrze - stwierdza rzymska "La Repubblica".

Francuskie gazety od opisywania faktów, związanych z zamachem, przeszły do analiz jego konsekwencji. Zdaniem mediów, ucierpi wizerunek Tunezji, a zatem i jej gospodarka.

Dziennik "Le Monde" jest zdania, że zamach na muzeum Bardo w Tunisie to bardzo ciężki cios zadany tunezyjskiemu przemysłowi turystycznemu. Jest to główne źródło dochodów tego państwa, uchodzącego za najbardziej laickie i najlepiej zorganizowane w świecie arabskim. Z turystyki wszyscy tam żyją - handel, transport, rzemieślnicy, rolnicy, budowlańcy i specjaliści od komunikacji.

Reklama

"Le Monde" podkreśla, że po przewrocie w 2011 roku Tunezja bardzo powoli podnosiła się z klęczek i teraz otrzymała kolejny cios. W ubiegłym roku kraj ten odwiedziło nieco ponad 6 milionów turystów - o milion mniej niż cztery lata wcześniej, przed przewrotem.

Według "Le Parisiena", terroryści nie bez powodu wybrali właśnie to muzeum na cel ataku, bo jego popularność wśród turystów była duża, a chodziło o to, aby przestraszyć Zachód. Wtedy bowiem, doprowadzając do biedy w kraju, łatwiej jest go wciągnąć w islamską pułapkę dżihadu. "Le Figaro" zaznacza, że spokojna Tunezja graniczy z Libią, będącą epicentrum terroryzmu w Maghrebie. To działające tam grupy, zdaniem gazety, stoją za zamachem mającym doprowadzić do chaosu w Tunezji.