Huti mogą liczyć na wsparcie swoich szyickich współwyznawców z Iranu. Teheran już ostrzegł, że agresja na Jemen będzie "niebezpiecznym krokiem" i doprowadzi do rozprzestrzenienia się w regionie terroryzmu. Iran wezwał do pokojowego rozwiązania konfliktu, jednocześnie ostro potępiając uderzenia lotnicze przeprowadzone przez Arabię Saudyjską.

Reklama

Wszelkie działania zbrojne spoza Jemenu, wymierzone w jego integralność terytorialną, doprowadzą tylko do przelewu krwi i kolejnych śmierci - powiedział szef irańskiego MSZ, Mohammad Javad Zarif, cytowany przez agencję AFP.Jak podaje agencja Reuters, powołując się na swoje egipskie źródło wojskowe w pierwszych atakach Arabię Saudyjską wsparły siły zbrojne Egiptu, w tym lotnictwo i marynarka wojenna. Na razie nie wiadomo, czy egipskie wojska będą na stałe wspierać Saudyjczyków.

Według telewizji al-Arabija, Arabia Saudyjska przygotowała ogromne siły do walki na południu Półwyspu Arabskiego - 150 tysięcy żołnierzy i 100 samolotów bojowych. Reuters z kolei cytuje swoje źródło w saudyjskich władzach, według którego ofensywa lądowa może być konieczna, by zaprowadzić porządek w zrewoltowanym kraju.

Liderzy Huti - ruchu plemiennego, który po latach walk z rządem centralnym przejął stolicę Jemenu, Sanę - zapowiadają, że atak na ich kraj oznacza wojnę.

Reklama

Saudyjskie władze organizują koalicję w obronie rządu obalonego prezydenta Abdu-Rabbu Mansura al-Hadiego. Swoje wojska wysyłają w region inne kraje Zatoki Perskiej - Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar, Kuwejt i Bahrain. Poparcie dla działań Rijadu wyraziły Stany Zjednoczone, które jednak same mają nie brać udziału działaniach wojennych.

Wiadomo o pierwszych atakach lotniczych na cele w Jemenie. Zbombardowano lotnisko w Sanie. Z kolei na południu kraju doszło do starć między milicjami Hutu a siłami prorządowymi, w których zginęło 18 osób.

Rebelianci zajęli Sanę w ubiegłym roku, zmuszając prezydenta al-Hadiego do wyjazdu do Adenu. Opanowali też bazę lotniczą Al-Anad, położoną 50 kilometrów na północ od Adenu. W samym mieście doszło do starć.

Reklama

Huti są Zajdytami, wyznawcami jednego z odłamów szyickiej wersji islamu. Stanowią, według różnych szacunków, od 25 do 40 procent ludności Jemenu. Z sunnickimi władzami swojego kraju walczą od 2004 roku. Zwalczają też Al-Ka’idę Półwyspu Arabskiego, ugrupowanie silnie obecne w Jemenie, które wzięło na siebie odpowiedzialność za ataki w Paryżu na początku tego roku.

Przed kilkoma dniami, prezydent Hadi zwrócił się o interwencję do Rady Bezpieczeństwa ONZ. Wezwała ona strony konfliktu do podjęcia rozmów pokojowych.

CZYTAJ TEŻ: Chaos w Jemenie. "Kraj wali się na naszych oczach">>>