Wczoraj premier przekonywała w Strasburgu, że Polska nie dryfuje w stronę autorytaryzmu. To nie przeszkodziło jednak europosłom w krytykowaniu polityki polskiego rządu. Rozmawiano nie tylko o Trybunale Konstytucyjnym i mediach publicznych. Szydło odpierała też zarzuty o zbyt małą liczbę uchodźców, których zamierza przyjąć Polska, oraz za nieratyfikowanie Karty Praw Podstawowych, choć nie były to decyzje jej rządu.
Debatę rozpoczął szef holenderskiego MSZ Bert Koenders. Minister nie krytykował Szydło. Podobnie jak przemawiający po nim wiceszef KE Frans Timmermans, który powtórzył jedynie tezy o pewnych obawach co do kondycji TK i mediów publicznych. Wprowadzamy zmiany, na które umówiliśmy się z Polakami. Nie doszło do złamania konstytucji. Nie widzę podstaw, by tak wiele czasu poświęcać sprawom Polski - replikowała premier Szydło. A odpowiadając na pytania europosłów, odwołała się do opinii służby prawnej Rady UE, którą ujawniliśmy w DGP. Według szefowej rządu nie jest pewne, czy mechanizm, któremu została poddana Polska, jest legalny. Sama określiła go mianem eksperymentu. Premier obiecała za to, że PiS postara się, by w przyszłości ośmiu z 15 sędziów TK wskazała opozycja. Pani premier była bardziej racjonalna i umiarkowana niż dotychczas - skomentował po debacie w rozmowie z DGP Timmermans.
Jeszcze przed wystąpieniami plenarnymi zorganizowano spotkanie szefowej rządu z polskimi eurodeputowanymi. Jak wynika z informacji DGP, doszło na nim do kłótni między PO i PiS, po tym jak europoseł Tadeusz Zwiefka agresywnie odniósł się do premier Szydło. Wczoraj potwierdziły się też informacje RMF FM: na lutowym posiedzeniu PE najpewniej zostanie przyjęta rezolucja w sprawie Polski. Choć nie pociągnie ona za sobą konsekwencji prawnych, będzie kolejnym ciosem w wizerunek rządu Szydło.
Reklama