W 2014 r. 3,1 tys. polskich obywateli skutecznie ubiegało się o brytyjskie obywatelstwo – wynika z danych brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (najnowsze, które są dostępne). Dla porównania w roku 2013 liczba zaakceptowanych wniosków była niemal dwa razy większa.

Reklama

Urząd nie podaje liczby odrzuconych podań według krajów, ale wiadomo, że w ubiegłym roku z odmową urzędników spotkało się 5 proc. wszystkich wnioskodawców. – Zmiana może wynikać z tego, że osoby przebywające na Wyspach poczuły się pewniej. Stwierdziły, że mogą wstrzymać się z decyzją i poczekać na rozwój sytuacji w Wielkiej Brytanii – wskazuje dr Ewelina Wiszczun, specjalista rynku pracy z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego. O innym powodzie mówi Alicja Rakowska, radca prasowy z polskiej ambasady w Londynie. – Ten znaczący spadek jest prawdopodobnie wynikiem zaostrzania polityki imigracyjnej i przepisów o osiedlaniu się na Wyspach – twierdzi.

Boom na brytyjskie paszporty rozpoczął się w 2010 r. i liczba wniosków od polskich imigrantów rosła nieprzerwanie przez trzy kolejne lata. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy, wskazują, że najbardziej prawdopodobną przyczyną był przyrost liczby polskich imigrantów spełniających warunki konieczne do uzyskania brytyjskiego obywatelstwa z tytułu rezydentury. O jakich warunkach mowa? Oprócz pełnoletniości: zaświadczenia o niekaralności oraz zdane testy językowe i z wiedzy o Wielkiej Brytanii, stały pobyt w tym kraju musi trwać przynajmniej pięć lat (plus dodatkowe 12 miesięcy z tytułem stałego rezydenta). Jednocześnie łączny czas nieobecności na Wyspach nie może być dłuższy niż 450 dni, a w ostatnich dwunastu miesiącach – 90 dni.

Biorąc pod uwagę, że masowe wyjazdy do Wielkiej Brytanii zaczęły się po naszym wejściu do Unii Europejskiej, właśnie w roku 2010 pierwsi z tamtych imigrantów zaczęli spełniać kryterium długości pobytu. Przy czym w żadnym momencie nie było to zjawisko masowe – od 2004 do końca 2014 r. brytyjskie obywatelstwo uzyskało na wszystkie sposoby niespełna 19 tys. Polaków. Zważywszy, że przez ten czas pracowało w Wielkiej Brytanii co najmniej półtora miliona osób, na taki krok zdecydowało się niecałe 1,25 proc. Nawet w rekordowym 2013 r. Polacy stanowili zaledwie 3 proc. ze wszystkich cudzoziemców, którzy otrzymali brytyjskie obywatelstwo w wyniku naturalizacji. Z kolei liczba trzech tysięcy polskich imigrantów, którzy w 2014 r. przyjęli brytyjskie obywatelstwo, to niespełna 0,5 proc. rodaków mieszkających wówczas w tym kraju.

Reklama

W obliczu zaostrzania się polityki antymigracyjnej eksperci spodziewali się dalszego wzrostu liczby wniosków o naturalizację. Stało się inaczej. – Prawdopodobnie ci, którzy chcieli wystąpić o obywatelstwo, już to zrobili – zakłada dr Ewelina Wiszczun. Poparciem dla jej słów są statystyki wszystkich wniosków o obywatelstwo brytyjskie za dwa pierwsze kwartały 2015 r., bo te składane przez Polaków pokrywają się z ogólnym trendem. Od stycznia do czerwca 2015 r. włącznie urzędnicy rozpatrzyli 53,5 tys. wniosków, podczas gdy w analogicznym okresie 2014 r. było ich ponad 20 tys. więcej. A i tak w 2014 r. nastąpił aż 40-procentowy spadek liczby przyznanych brytyjskich paszportów w porównaniu z rekordowym rokiem 2013 (odpowiednio 126 i 208 tys.). Brytyjscy eksperci zajmujący się kwestią naturalizacji – np. Scott Binder z Uniwersytetu w Oksfordzie – wiążą ten spadek z trzema sprawami. Zaostrzenie od 2014 r. testów językowych powodowało, że ci, którzy spełniali warunki, zdecydowali się wystąpić o obywatelstwo przed wejściem w życie nowych testów. Od 2010 r., kiedy Partia Konserwatywna doszła do władzy, spadła liczba zezwoleń na osiedlenie się, zatem liczba osób spełniających warunek pięcioletniego stałego pobytu rośnie wolniej. Nie bez znaczenia jest też wzrost opłat za złożenie wniosku – w 2013 r. wynosiła ona 874 funty, zaś od 2015 r. jest to już 1005 funtów. Opłata nie jest zwracana w przypadku odrzucenia wniosku, a w II kw. 2015 r. odnotowano najwyższy od lat odsetek takich przypadków – było to aż 15 proc.

Wskazówką, że Polacy nie będą tłumnie szturmować brytyjskich urzędów, są także deklaracje naszych studentów, którzy wyjechali na Wyspy, aby uzyskać prestiżowy dyplom tamtejszej uczelni. – Podczas tegorocznego Forum Ekonomicznego, które odbyło się w miniony weekend w Londynie, 83 proc. polskich studentów z najlepszych brytyjskich szkół zadeklarowało, że w perspektywie kilku lat będzie chciało wrócić do kraju. To o 7 proc. więcej niż rok wcześniej – mówi Nina Hałabuz z Boston Consulting Group, które było jednym z organizatorów wydarzenia.