Marina Lonina i jej koleżanka spotkały się w jednym z centrów handlowych w Columbus w stanie Ohio z 29-letnim Raymondem Gatesem. Dziewczyny umówiły się z mężczyzną na kolejne spotkanie i następnego dnia pojawiły się u niego w domu. Wtedy Gates rzucił się na jedną z nich i zaczął ją gwałcić. Jak twierdzi prokurator Ron O'Brien, Lonina wyjęła telefon i, używając aplikacji Periscope, transmitowała wszystko w internecie na żywo - pisze "New York Times".

Reklama

Zdaniem śledczego, dziewczyna miała liczyć początkowo, że ktoś obejrzy transmisję i wezwie policję, starała się też zrzucić mężczyznę z dziewczyny. Prokurator twierdzi jednak, że dziewczyna tylko przez krótką chwilę próbowała pomóc koleżance. Gdy zorientowała się, że internauci masowo zaczęli oglądać transmisję, skoncentrowała się tylko na zdobyciu sławy w sieci, ignorując przyjaciółkę. - Uzależniły ją lajki - stwierdza O'Brien. Dopiero jeden z widzów zawiadomił funkcjonariuszy o przestępstwie.

Obrońca dziewczyny, Sam Shamansky tłumaczy, że jego klientka nie miała zamiaru nikogo skrzywdzić czy zawstydzić. Film zaś nagrywała, bo chciała zachować dowody przestępstwa. - tłumaczy. Prokuratury te wyjaśnienia nie przekonują. - Przez większość nagrania słychać jej chichotanie. Nie wezwała też policji - twierdzi O'Brien. Dlatego Lonina i Gates usłyszeli podobne zarzuty. Śledczy oskarżył ich o napaść, porwanie i gwałt na nieletniej. Jeśli zostaną uznani za winnych, grozi im aż 40 lat więzienia.