Według Iwana Krastewa przed szczytem NATO Rosjanie sygnalizują tę kwestię określonym członkom NATO - tym, którzy nie są przekonani, że zwiększona obecność wojsk Sojuszu w pobliżu rosyjskich granic i na Bałtyku to dobry pomysł.

Ta sama logika towarzyszyła południowej flance, na linii Rosja-Turcja w przypadku incydentu z zestrzeleniem rosyjskiego samolotu w listopadzie. To klasyczny sygnał i obie strony starają się sobie przekazać, że nie pozwolą drugiej stronie grać na jej zasadach. NATO sygnalizuje: "Mówicie nam, że nie możemy już zwiększać liczby członków, wiec przyjmiemy Czarnogórę, nie dlatego, że to wzmocni Sojusz, ale dlatego, że nie będziecie nam mówić, co mamy robić". Rosjanie mówią: "Wierzycie, że możecie ulokować więcej wojsk w pobliżu naszych granic, na Morzu Bałtyckim, tłumacząc to względami bezpieczeństwa, bądźcie pewni, że to nie jest właściwa droga". To był przekaz z incydentu na Bałtyku - powiedział.

Reklama

Krastew nie wierzy, że decyzja o zorganizowaniu konkretnego incydentu zapadła na wysokim szczeblu politycznym. Ale jako polityczną ekspert ocenił, strategiczną decyzję, aby zasygnalizować NATO - szczególnie określonym członkom Sojuszu, którzy nie są entuzjastycznie nastawieni do większej obecności Amerykanów w regionie Bałtyku - że to zwiększy ryzyko, że Rosja nie jest zadowolona i nie boi się prowokować.

W połowie kwietnia w ciągu dwóch dni rosyjskie Su-24 przeleciały 20 razy nad niszczycielem USS Donald Cook, znajdującym się na wodach międzynarodowych na Bałtyku. Na pokładzie okrętu był polski śmigłowiec. Informacje o incydencie przekazały źródła amerykańskie. Incydent wydarzył się na wodach międzynarodowych w odległości 70 mil morskich (ok. 130 km) od Kaliningradu. Rosyjskie samoloty nie były uzbrojone, nie reagowały na próby kontaktu radiowego ze strony Amerykanów.

Reklama

W środę odbyło się spotkanie Rady NATO-Rosja na szczeblu ambasadorów. Jak powiedział sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg, przeprowadzono "szczerą i poważną" dyskusję, a spotkanie pokazało, że utrzymują się głębokie różnice między NATO a Rosją. Szef Sojuszu poinformował, że członkowie NATO wyrazili zaniepokojenie niedawnymi incydentami nad Morzem Bałtyckim z udziałem rosyjskich samolotów wojskowych.

Wcześniej sekretarz generalny NATO oceniał, że incydent na Morzu Bałtyckim to zachowanie niebezpieczne i nieprofesjonalne. Również sekretarz stanu USA John Kerry potępiał zachowanie strony rosyjskiej podkreślając, że załoga amerykańskiego okrętu mogła w świetle prawa otworzyć ogień do niebezpiecznie zbliżających się samolotów.

Była sekretarz stanu USA Madeleine Albright w niedawnej rozmowie z PAP podczas forum Globsec w Bratysławie powiedziała, że incydent na Morzu Bałtyckim z udziałem rosyjskich samolotów bojowych był bardzo niepokojący. To, co robią Rosjanie, jest nieakceptowalne - zaznaczyła. Podkreśliła przy tym, że Polska jest bezpiecznym krajem, bo należy do NATO.

Reklama