Włoscy uczniowie rozpoczęli w czwartek trzymiesięczne wakacje. Tak długi okres wypoczynku najczęściej wiąże się z koniecznością nauki i odrabiania zaleconych przez nauczycieli zadań. Począwszy od pierwszych klas szkoły podstawowej po liceum wszyscy otrzymują zadania z większości przedmiotów. Najmłodsi robią ćwiczenia w przygotowanych specjalnie na tę okazję podręcznikach na wakacje.

Reklama

Gimnazjaliści i licealiści dostają zestawy obowiązkowych lektur oraz lekcje z kilku podstawowych przedmiotów. Dotyczy to wszystkich uczniów, nie tylko tych z poprawkami.

Od lat wśród nauczycieli i rodziców trwa dyskusja nad celowością i sensem takiego obciążania dzieci i młodzieży również w okresie letnim.

Wakacyjne prace mają zarówno zwolenników, argumentujących, że dzięki temu uczniowie nie wypadają z rytmu i nie marnują czasu, jak i wielu przeciwników.

Wyraźny głos w tej sprawie na początku tegorocznych wakacji zajął burmistrz miejscowości Mamoiada Luciano Barone, który wydał oficjalne rozporządzenie dotyczące letniej pracy domowej.

Reklama

„Wakacje są obowiązkowe dla wszystkich uczniów” - ogłosił w podpisanym w przez siebie dokumencie administracyjnym skierowanym do dzieci i młodzieży.

Jego zdaniem uczniowie są przeciążeni z powodu nadmiaru obowiązków w ciągu całego roku szkolnego i dlatego należy pozwolić im, aby chociaż latem mogli organizować sobie dzień swobodnie tj. bez konieczności odrabiania lekcji.

„Nie oznacza to, że radzę, aby nic nie robić” - zastrzegł burmistrz i wyjaśnił: „Twierdzę, że uczniowie powinni robić coś innego i wymieniam to w 15 artykułach mego rozporządzenia”.

Reklama

Wśród tych rad i zaleceń znalazła się zachęta, aby przeczytać książkę, o której potem można porozmawiać z kolegami, iść na spacer o świcie, zająć się sportem, tańczyć...

Barone zapowiedział, że w swoim miasteczku będzie sprawdzał czy jego rozporządzenie jest realizowane.

„Osobiście przepytam uczniów pod koniec lata i wtedy dowiem się, kto wywiązał się z tego zadania” - zaznaczył w końcowej części swego rozporządzenia.

Mieszkańcy Mamoiady przyjęli je bardzo przychylnie. W ich ocenie – jak podaje Ansa - to wspaniały i godzien pochwały pomysł. Zastanawiają się teraz, jak przekonać miejscowych nauczycieli, by i oni pomogli w doprowadzeniu do tego, że oryginalne „przepisy” będą respektowane.