Zwolennicy antyislamskiego ruchu społecznego PEGIDA wymyślali głośno idącym pieszo na miejsce spotkania politykom od zdrajców narodu. Zgromadzony za barierkami tłum gwizdał i skandował "Merkel musi odejść" i "zjeżdżajcie". Policja zepchnęła na bok uczestników protestu.

Reklama

Na zaimprowizowanym spotkaniu z dziennikarzami Merkel powiedziała przed rozpoczęciem gali, że dzień jedności jest "dniem radości", co nie oznacza, że obecnie - 26 lat po zjednoczeniu - nie ma żadnych problemów. Chciałabym, żebyśmy rozwiązywali te problemy razem, mając do siebie szacunek i akceptując różne poglądy - powiedział kanclerz.

Przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert w przemówieniu wygłoszonym podczas gali w Saksońskiej Operze Państwowej, Semperoper, apelował do rodaków o otwartość na świat i wzajemny szacunek. Niemal cały świat zazdrości nam warunków, w jakich żyjemy - podkreślił polityk CDU. Niemcy nie są rajem na ziemi. Jednak ludzie, którzy go poszukują, spodziewają się go najczęściej właśnie tutaj - mówił polityk CDU, nawiązując do setek tysięcy imigrantów występujących w Niemczech o azyl.

Ci, którzy dziś tak głośno gwiżdżą i krzyczą, nie są w stanie przypomnieć sobie, jak rzeczywiście wyglądał ten kraj przed zjednoczeniem - napomniał szef Bundestagu.

Reklama

Do protestów odniósł się też gospodarz uroczystości - premier Saksonii Stanislaw Tillich. Proces jedności Niemiec jest bardzo zaawansowany, ale nie jest jeszcze ostatecznie zakończony - powiedział polityk CDU.

Jak zaznaczył, różnice między wschodem a zachodem Niemiec dotyczą nie tylko spraw materialnych, w tym wynagrodzeń za pracę, ale także sposobu myślenia.

Mamy do czynienia z wrogością wobec obcych, nie tylko w przypadku radykałów i prawicowych ekstremistów, których rasistowska ideologia opiera się na wykluczeniu. Istnieją lewicowi ekstremiści, którzy odrzucają, a nawet atakują demokratyczne państwo i jego przedstawicieli oraz instytucje. Istnieją też islamscy ekstremiści, którzy nie akceptują naszej demokracji - mówił saksoński premier.

Wszyscy musimy zatroszczyć się o to, by niebezpieczne ziarno populizmu nie wzrosło - powiedział Tillich. Populiści karmią się obawami innych. Musimy im przeciwstawić optymizm skierowany w przyszłość - apelował.

Reklama

Tillich powiedział, że dzisiejsi przeciwnicy rządu nie mają prawa powoływać się na hasło z czasów walki o demokrację w 1989 roku "My jesteśmy narodem". Wtedy staliśmy oko w oko z dyktaturą. (...) Obecnie policja chroni wolność słowa i demonstracji, dlatego to hasło jest nie na miejscu - powiedział premier Saksonii. Ze wstydem widzimy, że ludzie są w stanie podpalić lont wywołując nienawiść i przemoc. To jest przejaw pogardy dla ludzi i nie ma nic wspólnego z patriotyzmem - podkreślił polityk CDU.

W uroczystej gali uczestniczył też prezydent Niemiec Joachim Gauck.

Porządku w mieście strzegło 2,6 tys. policjantów. Ulice dojazdowe do centrum Drezna są zablokowane betonowymi zaporami, mającymi zapobiec ewentualnemu atakowi terrorystycznemu za pomocą ciężarówki lub innego pojazdu.

Kilka dni przed uroczystościami w Dreźnie doszło do zamachów na meczet oraz centrum kongresowe. Pod jednym z mostów znaleziono atrapę bomby. Sprawców jak dotąd nie znaleziono. W niedzielę podpalone zostały trzy policyjne pojazdy.

Telewizja ARD podała, że Merkel przy okazji wizyty w Dreźnie złożyła wizytę imamowi z uszkodzonego wybuchem meczetu.

Po południu od 4 do 5 tys. zwolenników PEGIDY (Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu) przeszło przez miasto wyrażając swoje niezadowolenie z polityki rządu. Ruch społeczny powstał dwa lata temu. Od jesieni 2014 roku w mieście organizowane są co tydzień demonstracje przeciwko przyjmowaniu imigrantów z krajów muzułmańskich.

Saksonia jest krajem związkowym, w którym w minionym roku dochodziło szczególnie często do antyimigranckich ekscesów i podpaleń ośrodków dla uchodźców. W Heidenau na południe od Drezna doszło rok temu do zamieszek, gdy część mieszkańców usiłowała nie dopuścić do zakwaterowania uchodźców w byłym supermarkecie. Podczas późniejszej wizyty Merkel przeciwnicy jej polityki wyzywali szefową rządu od "zdrajców narodu".

W trzydniowym festynie ludowym w stolicy Saksonii zorganizowanym z okazji 26. rocznicy zjednoczenia kraju wzięło udział pół miliona osób.