Z opublikowanych oświadczeń majątkowych wynika, że wszyscy ministrowie rządu ukraińskiego i premier Wołodymyr Hrojsman w samej gotówce zgromadzili równowartość siedmiu milionów dolarów. Dla porównania cały polski rząd wraz z szefową Beatą Szydło zgromadził niecałe 1,9 mln dolarów. Przy czym w przypadku Polaków chodzi o wszystkie środki pieniężne – zarówno oszczędności w bankach, jak i gotówkę.
Równie słabo wypada prezydent Andrzej Duda. Polskie prawo nie przewiduje obowiązku składania oświadczeń majątkowych przez szefa państwa. Jednak z deklaracji, którą złożył, gdy w 2015 r. odchodził z Parlamentu Europejskiego, wynikało, że do tego czasu zgromadził 80 tys. złotych i 54,3 tys. euro oszczędności. Ówczesny prezydent elekt zgłosił też dwa mieszkania, volkswagena golfa i kupioną na kredyt suzuki vitarę. Spośród członków rządu najbogatszy – z racji wieloletniej kariery bankowej – jest Mateusz Morawiecki. Wicepremier w deklaracji z końca 2015 r. zgłosił dom o powierzchni 150 mkw., 50 proc. własności w segmencie o powierzchni 180 mkw. oraz 7 mln złotych w akcjach i na rachunkach.
Zgodnie ze złożoną i opublikowaną deklaracją Petro Poroszenko – jak stwierdza dokument, „zatrudniony w administracji prezydenta Ukrainy na stanowisku prezydenta” – ma 26,3 mln dolarów, 14 tys. euro i 540 tys. hrywien (w sumie po obecnym kursie to 103 mln złotych) na rachunkach i 60 tys. dolarów i 900 tys. hrywien w gotówce (łącznie 371 tys. złotych). Nie wliczając w to należących do niego pałacu w podkijowskim Kozynie (o powierzchni 1332 mkw.), trzech mieszkań i kompleksu wypoczynkowego nad Morzem Czarnym oraz 104 firm zarejestrowanych poza Ukrainą także na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych, w Chinach, na Cyprze, w Hiszpanii, Holandii, na Litwie, w Polsce, Rosji i na Węgrzech. Ponadto Poroszenko zgłosił trzy samochody (mercedes vito, bmw serii 7 i range rover salmam) i łódź, a także drogie meble i fortepian firmy Schimmel. Z naszych informacji wynika, że instrument jest kryształowy.

71 tys. zł tyle oszczędności w swojej deklaracji zgłosiła premier Beata Szydło
103 mln zł tyle środków zadeklarował prezydent Petro Poroszenko
6,1 mln zł do takich oszczędności przyznał się premier Wołodymyr Hrojsman

Reklama
Poroszenko od lat należy do najbogatszych ludzi na Ukrainie, więc jego majątek nie dziwi. Tyle że jego deklaracja nie jest wyjątkiem, ale wręcz regułą w światku ukraińskiej polityki. Weźmy choćby posła Partii Radykalnej Andrija Łozowego. To 27-latek, który nigdy w życiu nie zajmował się biznesem. Mimo to zdołał zgromadzić kolekcję obrazów (w tym 74 ikony), cztery drogie zegarki, kilka sztuk XIX-wiecznych mebli, 32 sztuki białej broni z XIX i XX wieku, wreszcie XIII-wieczny krzyż z relikwiami. A i tak zostało mu jeszcze sporo gotówki – dokładnie równowartość 965 tys. złotych w dolarach, euro i hrywnach. Do rekordu mu jednak daleko. Rekordzistą pod względem ilości zgromadzonej gotówki jest lider oligarchicznej frakcji Wola Ludu Witalij Chomutynnik, który na czarną godzinę trzyma w domu równowartość 10,8 mln zł w różnych walutach (na rachunkach bankowych ma jeszcze więcej pieniędzy).
Brak zaufania do systemu bankowego jest powszechny. Minister energetyki i przemysłu węglowego Ihor Nasałyk zgłosił równowartość 5,4 mln zł w gotówce i zaledwie 26 tys. zł na koncie w banku. Ujawniony majątek pokazuje bizantyjski styl ukraińskiej polityki niemal na każdym jej szczeblu, od szeregowego posła do głowy państwa. Analizując oświadczenia, można postawić tezę, że przejęta od państwa posiadłość Wiktora Janukowycza w Meżyhirji i znaleziony w niej złoty bochen chleba były może symbolicznym dziwactwem, jednak skłonność do życia w luksusie dotyczy również porewolucyjnych elit. Zbiedniałemu społeczeństwu, które przeciętnie zarabia 5360 hrywien (820 złotych) miesięcznie, trudno będzie wytłumaczyć, dlaczego szef rządu Wołodymyr Hrojsman ma kolekcję zegarków, której szacowana wartość przekracza milion złotych.
Ukraińscy politycy robili, co mogli, aby udaremnić wejście w życie przepisów o e-deklaracjach, chociaż były one jednym z warunków zniesienia wiz do strefy Schengen. Prezydent Poroszenko osobiście naciskał odpowiedzialnych za to urzędników, by dopełnili wymaganych procedur. Wejście w życie przepisów, choć nastąpiło z dziewięciomiesięcznym poślizgiem, i ujawnienie dziesiątków tysięcy deklaracji urzędników różnego szczebla świadczy o zmianie, jaka się nad Dnieprem dokonuje. Ukraińscy politycy utracili poczucie, że mogą w podobnych dokumentach swobodnie kłamać. Donosy na najbardziej podejrzanie brzmiące deklaracje majątkowe trafiły już do Narodowego Biura Antykorupcyjnego. Testem na jego niezależność będą efekty kontroli.
O majątku prezydenta Ukrainy i źródłach jego pochodzenia piszemy m.in. w wydanej w ubiegłym tygodniu książce „Kryształowy fortepian. Zdrady i zwycięstwa Petra Poroszenki” (Wyd. Czarne).
dziennik.pl