Odpowiedź brzmi: nie - odparł w poniedziałek rzecznik Komisji Europejskiej Margaritis Schinas na pytanie, czy procedura wobec Polski jest skończona w związku z wypowiedzią Junckera.

Reklama

W weekendowym wywiadzie dla "Le Soir" szef KE odpowiedział twierdząco na sugestię dziennikarza belgijskiej gazety, że wydaje się, iż UE nie ma realnej władzy, by powstrzymać "autorytarny dryf" w Polsce i na Węgrzech. "W traktatach europejskich jest artykuł 7., który przewiduje możliwość nałożenia sankcji na kraj odchodzący od uniwersalnych zasad UE. Mówi się, że jest to >>broń atomowa

Rzecznik KE tłumaczył w poniedziałek, że wypowiedz Junckera była ogólna i dotyczyła artykułu 7. traktatu o UE, a nie konkretnej procedury wobec Polski. Przypomniał, że Komisja otrzymała od władz w Warszawie odpowiedź na przesłane z Brukseli rekomendacje w sprawie rozwiązania kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego.

Gdy wiceprzewodniczący Frans Timmermans uzna to za stosowne, wniesie tę sprawę na kolegium komisarzy - oświadczył Schinas. Nie odpowiedział na pytanie, kiedy może się to konkretnie stać.

Reklama

W styczniu Komisja Europejska wszczęła wobec Polski procedurę w sprawie praworządności w związku z kryzysem wokół Trybunału Konstytucyjnego. W czerwcu wydała opinię, krytyczną wobec polskich władz, a pod koniec lipca opublikowała rekomendacje, zalecając rządowi m.in. opublikowanie i zastosowanie się do wszystkich wyroków TK. Polski rząd odpowiedział 27 października na te zalecenia, oświadczając, że są one niezasadne i nie widzi prawnych możliwości ich wdrożenia.

Rekomendacje KE były drugim etapem procedury praworządności. Jeśli Komisja uzna, że odpowiedź polskiego rządu nie jest zadowalająca, mogłaby przejść do trzeciego etapu procedury, czyli uruchomienia artykułu 7. unijnego traktatu i wniosku do Rady UE o stwierdzenie zagrożenia dla praworządności w Polsce. Wniosek taki może zgłosić także Parlament Europejski.

Artykuł 7. umożliwia w ostateczności nałożenie sankcji na kraj członkowski, w tym zawieszenie prawa głosu tego kraju. Wymaga to jednak jednomyślnego uznania przez przywódców państw unijnych (bez kraju, którego dotyczy problem), że zasady rządów prawa są naruszane.

Reklama