Bojko Borysow podkreślił, że wybory prezydenckie, przegrane przez GERB, były wyrazem nowej sytuacji politycznej w kraju. Niebudzące żadnych wątpliwości zwycięstwo naszych rywali pokazało, że społeczeństwo chce zmian. Sytuacja polityczna uległa zmianie, istnieje partia, która jest silniejsza od nas. Władzę daje naród i skoro on nie jest nas pewien, powinniśmy mu ją zwrócić - stwierdził.

Reklama

Po zwycięstwie w drugiej turze wyborów, przeprowadzonej w niedzielę, nowym prezydentem został kandydat opozycyjnej Bułgarskiej Partii Socjalistycznej (BSP) Rumen Radew, który uzyskał 59,37 proc. głosów. Poparło go ponad 2 mln wyborców, znacznie więcej niż liczy w tej chwili elektorat BSP.

Borysow przypomniał dobre wyniki finansowo-gospodarcze swojego rządu. Dodał jednak, że gabinet powstał w wyniku trudnych negocjacji i wymagał sporo kompromisów, które nie pozwoliły osiągnąć wszystkich zamierzeń. Wezwał do przyjęcia złożonego przez jego rząd projektu budżetu bez populistycznych poprawek, takich jak zniesienie podatku liniowego lub podniesienie najniższych emerytur o 100 proc., które „za trzy lata grożą rozwaleniem państwa”.

Borysow wezwał ustępującego prezydenta Rosena Plewnelijewa i prezydenta elekta do porozumienia się w sprawie tymczasowego rządu, żeby uniknąć dramatycznych zmian w okresie do nowych wyborów parlamentarnych, które mają odbyć się za kilka miesięcy. Jednocześnie przestrzegł swoich ministrów: Kto wejdzie do tymczasowego gabinetu, powinien zapomnieć o GERB.

Reklama

Zgodnie z konstytucją po dymisji premiera prezydent powinien powierzyć misję utworzenia rządu największej frakcji parlamentarnej - GERB - ale Borysow zapowiedział, że zrezygnuje z misji tworzenia nowego rządu. Następną w kolejności frakcją jest BSP, która również nie chce tworzyć gawinetu. Liderka BSP Kornelia Ninowa potwierdziła, że nie podejmie próby utworzenia gabinetu w obecnym parlamencie i opowiada się za przedterminowymi wyborami.

Trzecią próbę utworzenia rządu może podjąć wskazana przez prezydenta dowolna frakcja, lecz obecny parlament jest tak rozdrobniony, że nie jest możliwa nawet trójpartyjna koalicja. Po trzech nieudanych próbach prezydent powinien rozwiązać rząd i powołać gabinet tymczasowy, którego zadaniem będzie przygotowanie wyborów w ciągu trzech miesięcy. Konstytucja nie pozwala jednak rozwiązać parlamentu prezydentowi na trzy miesiące przed upływem jego kadencji. Kadencja Plewnelijewa kończy się 21 stycznia 2017 roku, więc rozwiązać parlament będzie mógł dopiero jego następca, Radew, a wybory mogą odbyć się najwcześniej w końcu marca.

Tymczasowy rząd będzie podlegać wyłącznie urzędującemu prezydentowi. Jednak w wypadku braku porozumienia w sprawie jego składu między Plewnelijewem i Radewem nowy prezydent po 22 stycznia 2017 r. może zażądać zmian w tymczasowym gabinecie. Przed niebezpieczeństwem takich zmian przestrzegł Borysow. Plewnelijew rozpoczyna konsultacje polityczne w czwartek.

Reklama

Analitycy przestrzegają, że spowodowany przez dymisję Borysowa kryzys polityczny może okazać się bardzo poważny i destabilizujący kraj na dłuższą metę. Przyczyną jest nie tylko fakt, że następny parlament może okazać się tak samo rozdrobiony jak obecny, do którego w 2014 r. weszło osiem partii i koalicji. Ważnym czynnikiem jest referendum, przeprowadzone razem z pierwszą turą wyborów prezydenckich, w którym ponad 3,5 mln osób opowiedziało się za zmianą systemu wyborczego – wprowadzeniem systemu większościowego w miejsce obecnego proporcjonalnego. Tymczasem klasa polityczna nie ma jasnej wizji co do tej zmiany i w jakim terminie ma być wprowadzona.

Wyniki referendum nie były wiążące, lecz wystarczająco wysokie, by sprawę przekazano do parlamentu. Kalendarz polityczny po środowej dymisji nie pozwoli parlamentowi zająć się tę kwestią przed wyborami, a reakcja społeczeństwa na odkładanie wyborów jest nieprzewidywalna. Według części polityków i ekspertów prawnych te zmiany wymagają zwołania Ustawodawczego Zgromadzenia Narodowego, którego przygotowanie wymaga czasu.