Donald Trump przypomniał na Twitterze, że Kreml odrzucił te doniesienia i nazwał je "całkowitą fałszywką". Informacje na temat rzekomo kompromitujących prezydenta elekta materiałów pojawiły się zaledwie kilkanaście godzin przed jego pierwszą od prawie sześciu miesięcy konferencją prasową.

Reklama

"Rosja przed chwilą powiedziała, że niezweryfikowany raport opłacony przez politycznych przeciwników jest +CAŁKOWITĄ I TOTALNĄ FAŁSZYWKĄ, KOMPLETNYM NONSENSEM+" - napisał prezydent elekt. "Rosja nigdy nie próbowała wywierać na mnie nacisku. NIE MAM NIC WSPÓLNEGO Z ROSJĄ - ŻADNYCH UMÓW, ŻADNYCH POŻYCZEK, NICZEGO!" - dodał Trump w kolejnym wpisie.

Następnie stwierdził, że agencje wywiadowcze nie powinny były pozwolić, aby te "fałszywe wiadomości" wyciekły do opinii publicznej. "To ostatni strzał w moją stronę. Czy mieszkamy w nazistowskich Niemczech?" - napisał.

Przyszły szef kancelarii Trumpa, Reince Priebus, pytany o tę sprawę w programie telewizji NBC, powiedział, że rozmawiał na ten temat z Trumpem, który nazwał to "totalnymi bzdurami". Wcześniej Kreml zapewnił, że Rosja nie ma materiałów kompromitujących Trumpa i ocenił, że celem tych doniesień było dalsze pogorszenie relacji dwustronnych.

Reklama

"Kreml nie ma +kompromatu+ na temat Donald Trumpa" - oświadczył rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, używając słowa pochodzącego z żargonu z czasów ZSRR, określającego kompromitujące materiały, których można użyć, by szantażować różne osoby.

Amerykańskie media od wtorku informują o istnieniu 35-stronicowego dokumentu, opisującego materiały mogące skompromitować Trumpa. W notatkach jest mowa m.in. o nakręconym potajemnie przez rosyjskie służby filmie z hotelu w Moskwie z 2013 roku, na którym rzekomo widać Trumpa z prostytutkami.

Dokument, sporządzony przez byłego agenta brytyjskiego kontrwywiadu, sugeruje, że Trump i jego bliscy współpracownicy od wielu lat kontaktują się z przedstawicielami Kremla. Oficjalne źródła nie potwierdziły prawdziwości tych twierdzeń.

Reklama

Dziennik "Washington Post" podkreśla, że chociaż amerykańskie służby nie potwierdziły tych zarzutów, to były przekonane, że źródła, które przygotowały notatki, są na tyle wiarygodne, że można zawrzeć ich streszczenie w tajnym raporcie na temat rosyjskich ingerencji w kampanię wyborczą w USA. Trump został w ub. tygodniu poinformowany przez szefów amerykańskich służb wywiadowczych o możliwości istnienia kompromitujących go materiałów.