Gazeta powołuje się na czterech obecnych i byłych przedstawicieli amerykańskich władz, którzy jednak zastrzegają sobie anonimowość.

Według trzech z nich amerykańskie organy ścigania i agencje wywiadowcze przechwyciły tę komunikację mniej więcej w tym samym czasie, kiedy znaleźli dowód, że Rosja próbowała zakłócić wybory prezydenckie w USA, włamując się na serwer Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej (DNC).

Reklama

- Agencje wywiadowcze chciały się następnie dowiedzieć, czy kampania Trumpa działała w zmowie z Rosjanami w sprawie hakowania i podejmowania innych wysiłków, ażeby wpłynąć na wybory - odnotowuje "NYT", wskazując że przesłuchiwani w ostatnich tygodniach oficjele powiedzieli, że "do tej pory nie widzieli dowodu na taką współpracę".

- Ale przechwycone informacje zaalarmowały amerykańskie agencje wywiadowcze i organy ścigania, po części z powodu liczby kontaktów, które miały miejsce, gdy Trump entuzjastycznie wypowiadał się o prezydencie Rosji Władimirze Putinie. W czasie jednego ze spotkań kampanijnych latem ub.r. Trump powiedział, że ma nadzieję, iż rosyjskie agencje wywiadowcze wykradły e-maile Hillary Clinton i je opublikują - przypomina amerykański dziennik.

Reklama

Według przedstawicieli władz, na których powołuje się "NYT", kontakty z rosyjskimi służbami nie ograniczały się do osób pracujących przy kampanii Trumpa; mieli je również inni jego współpracownicy. - Po rosyjskiej stronie kontaktowali się także członkowie rządu niezwiązani ze służbami wywiadowczymi - powiedzieli "NYT" przedstawiciele amerykańskich władz, którzy zastrzegają swoją anonimowość ze względu na trwające i utajnione śledztwo w tej sprawie.

Według nich jednym z doradców Trumpa, którego rozmowy przechwycono, był Paul Manafort. Przez kilka miesięcy kierował jego kampanią i pracował jako konsultant polityczny na Ukrainie. Przedstawiciele władz, na których powołuje się "NYT", nie chcieli ujawnić innych nazwisk współpracowników Trumpa.

Reklama

Rejestr połączeń i przechwycona komunikacja są częścią większego zbioru informacji, przesiewanego przez FBI, które bada powiązania między współpracownikami Trumpa a rosyjskim rządem, a także włamanie do DNC - podały federalne organy ścigania. I dodały, że w ramach swojego dochodzenia FBI uzyskało dane bankowe i dane dotyczące podróży, a także przeprowadziło wywiady.

"NYT" podaje, że Manafort, który nie został o nic oskarżony, odrzucił we wtorek w rozmowie telefonicznej relacje przedstawicieli amerykańskich władz, na których powołuje się gazeta. "To absurd" - powiedział. Zaprzeczył, by "kiedykolwiek świadomie rozmawiał z agentami rosyjskiego wywiadu" i by "kiedykolwiek był zaangażowany w cokolwiek, co ma coś wspólnego z rosyjskim rządem czy administracją Putina, ani innymi sprawami, wokół których toczy się obecnie dochodzenie". I na koniec dodał: "Nie jest tak, że ci ludzie noszą plakietki z napisem: Jestem agentem rosyjskiego wywiadu".

- Kilku współpracowników Trumpa, jak Manafort, robiło interesy w Rosji. I dla amerykańskiego przedsiębiorcy nie jest niczym niezwykłym kontaktowanie się z funkcjonariuszami obcego wywiadu, czasami nieświadomie, w krajach takich jak Rosja czy Ukraina, gdzie służby szpiegowskie są głęboko zakorzenione w społeczeństwie - zauważa nowojorski dziennik.

Rozmówcy gazety nie chcieli ujawniać wielu szczegółów, w tym, co było przedmiotem przechwyconych rozmów, tożsamości przedstawicieli rosyjskiego wywiadu, którzy brali w nich udział, ani ilu doradców Trumpa rozmawiało z Rosjanami. Nie jest również jasne, czy rozmowy te miały cokolwiek wspólnego z samym Trumpem - odnotowuje "NYT".