Wzrost napięcia w relacjach między Koreą Płn. a Malezją jest związany ze śledztwem ws. zabójstwa przyrodniego brata przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una.

Reklama

45-letni Kim Dzong Nam został zaatakowany i otruty na lotnisku w Kuala Lumpur, skąd chciał odlecieć do Makau w dniu 13 lutego. Zmarł w drodze do szpitala.

W poniedziałek szef MSZ Malezji Anifah bin Aman poinformował, że podjął decyzję o czasowym odwołaniu z Pjongjangu ambasadora. Z kolei ambasador Korei Północnej w Malezji oskarżył Kuala Lumpur o to, że "zajmuje się przekręcaniem faktów" ws. okoliczności zabójstwa, aby "zaspokoić oczekiwania sił zewnętrznych" i "ma najwyraźniej coś do ukrycia".

Reklama

Korea Płn., która zażądała wydania ciała Kim Dzong Nama bez przeprowadzenia sekcji zwłok, jest niezadowolona z faktu, że Malezja prowadzi niezależne śledztwo w tej sprawie. W środę malezyjscy policjanci zajmujący się tą sprawą zapowiedzieli, że chcą przesłuchać attache z północnokoreańskiej ambasady w Kuala Lumpur.

Południowokoreańska agencja wywiadowcza podejrzewa, że za atakiem stały dwie agentki wywiadu Korei Północnej. Wywiad Korei Południowej przekazał południowokoreańskim deputowanym, że rozkaz zabicia swego przyrodniego brata wydał Kim Dzong Un i że taką próbę podjęto już w 2012 roku.

Reklama

Do zabójstwa Kim Dzong Nama doszło w czasie, gdy Kim Dzong Un próbuje umocnić swoją władzę, którą sprawuje od śmierci swego ojca Kim Dzong Ila w 2011 roku oraz gdy na Pjongjang wywierana jest coraz większa presja międzynarodowa w związku z jego programami - nuklearnym i rakietowym.

Na środowej konferencji prasowej szef malezyjskiej policji Khalid Abu Bakar poinformował, że zatrzymane w toku śledztwa dwie kobiety - Indonezyjka oraz Wietnamka - podejrzane o dokonanie zabójstwa, były przeszkolone, jak wetrzeć truciznę w twarz. Dodał również, że toksyczne substancje dostarczyli im obywatele Korei Północnej. Podkreślił, że kobiety były świadome, iż dokonywały ataku.

Abu Bakar podał również, że jedna z osób, które dostarczyły kobietom truciznę, przebywa w malezyjskim areszcie. Policja poszukuje ponadto siedmiu innych podejrzanych. Zdaniem funkcjonariuszy czterech z nich uciekło do Korei Północnej, a trzech prawdopodobnie wciąż przebywa w Malezji. Chodzi m.in. o pracownika ambasady oraz pracownicę północnokoreańskich linii Air Koryo - dodał.

Kim Dzong Nam, najstarszy syn poprzedniego przywódcy Korei Północnej, Kim Dzong Ila, był niegdyś postrzegany jako jego następca. Wyrażał sprzeciw wobec przekazania władzy Kim Dzong Unowi i dynastycznej kontroli odizolowanego państwa przez swoją rodzinę. Od wielu lat mieszkał za granicą, krążąc między Makau, Pekinem i Hongkongiem.