- Personalia nie są ważne, teraz Rosją rządzą oligarchowie i FSB. Putin to człowiek KGB. Jeśli Rosja przetrwa rosnące zagrożenie ze strony swojej gospodarki, to sukcesor Putina według mnie będzie odwoływał się do tych samych wzorców. To, jak będzie się on nazywał, ma o wiele mniejsze znaczenie niż to, że będzie kontynuował podstawowe programy działania Putina - ocenia założyciel Geopolitical Futures.

Reklama

Jak mówi Friedman, "Rosji zależy na tym, by ceny ropy wynosiły około 80 dolarów za baryłkę, teraz jest to około 50 dolarów, przy takiej cenie Rosja nie jest w stanie sfinansować swojego budżetu, te pieniądze płyną do regionów, z tego się utrzymują".

Politolog podkreśla, że "Rosja ma dwa źródła pieniędzy na "czarną godzinę"; jedno jest już na wyczerpaniu, władze chcą przeciągnąć tę sytuację tak długo, jak się da, ale faktem jest to, że Rosja bardzo zależy od eksportu energii". Tymczasem, jak dodaje, "ceny ropy są poniżej tego, co jest Rosji potrzebne do utrzymania się, na dłuższą metę, jeśli sytuacja nie ulegnie zmianie, będzie to miało olbrzymią siłę rażenia".

Reklama

Odnosząc się do niedawnych wielotysięcznych protestów w Rosji, Friedman ocenił, że podobne demonstracje miały miejsce już wcześniej w 2012 roku. Ale - jak ocenił - ostatnie niepokoje mają związek ze słabością rosyjskiej gospodarki, wynikającą ze spadku cen ropy.

- Z tego powodu te niedawne protesty nabierają nowego znaczenia. Nie wiemy, czy te protesty będą kontynuowane, nie wiemy, kto za tym stoi, ale też nie powinniśmy zakładać, że każda zmiana jest demokratyczna, takie założenie to błąd, jaki zawsze popełniamy - mówi politolog. Jak przekonuje, to, że protesty są tłumne, nie przesądza o ich demokratycznym charakterze, "co pokazała arabska wiosna".

- Nie wiemy, jakie siły za tym stoją, jeśli jakieś, czego chcą, nie wiemy, jaka będzie dynamika tych wydarzeń. Ale bardzo niepokoi widok Rosji mającej poważne problemy ekonomiczne, które prowadzą do problemów społecznych - mówi Friedman.

Reklama

- W różnych częściach Rosji, poza Moskwą i Sankt Petersburgiem (gdzie bardzo licznie w protestach uczestniczyła młodzież szkolna i studenci), widzimy różne działania będące, jak się wydaje, efektem presji ekonomicznej wynikającej ze spadających cen ropy i idących za tym problemów społecznych - uważa politolog.

Według ekspertów, z którymi rozmawiała PAP, niedawne wielotysięczne protesty w Rosji z udziałem młodzieży pokazują, że nastroje społeczne wahają się i nie są w pełni pod kontrolą. Już w trakcie protestów zaskoczeniem było to, że Rosjanie zdecydowali się w kilkudziesięciu miastach przyjść na mityngi odbywające się bez zezwolenia. Specyfiką demonstracji w Moskwie i Petersburgu był liczny udział młodzieży szkolnej i studentów. Zasięg protestów, a także skala zatrzymań, czynią te wystąpienia najznaczniejszymi od lat 2011-12, gdy w Moskwie opozycja wyprowadziła ludzi na ulice w proteście przeciw fałszerstwom wyborczym i powrotowi Władimira Putina na Kreml.