KE wszczęła procedurę przeciwko Węgrom w lipcu, zarzucając im, że uchwalona miesiąc wcześniej ustawa o przejrzystości organizacji pozarządowych otrzymujących dotacje z zagranicy jest niezgodna z prawem unijnym.

Reklama

Zgodnie z ustawą każda organizacja pozarządowa, która w ciągu roku otrzymała co najmniej 7,2 mln forintów (24 tys. euro) wsparcia z zagranicy, musi w ciągu 15 dni zgłosić ten fakt w sądzie. Powyższa suma nie dotyczy pochodzącego z UE wsparcia otrzymanego za pośrednictwem jednostek budżetowych. Podmioty, które zadeklarują, że stały się "organizacją wspieraną z zagranicy", będą musiały niezwłocznie ogłosić to na swojej stronie internetowej, a także w swoich publikacjach. Nie wzięto w tym punkcie pod uwagę stanowiska Komisji Weneckiej, która postulowała zlikwidowanie zapisu wprowadzającego taki obowiązek.

Rządząca na Węgrzech partia Fidesz, uzasadniając konieczność przyjęcia ustawy podkreślała, że społeczeństwo powinno wiedzieć, jakie interesy reprezentują dane organizacje, oraz wskazywała wyzwania wiążące się z przepływami pieniędzy z nieprzejrzystych źródeł, takie jak pranie pieniędzy i finansowanie terroryzmu.

Reklama

Węgry odpowiedziały KE na jej zarzuty w połowie sierpnia, jednak KE poinformowała w środę, że w tym liście Budapeszt nie odniósł się do "poważnych obaw" związanych z ustawą.

KE wydała w środę tzw. uzasadnioną opinię w tej sprawie. Jest to drugi etap unijnej procedury o naruszenie unijnego prawa. Węgry mają teraz miesiąc na odpowiedź, choć zwykle KE dawała krajom w przypadkach procedur o naruszenie prawa dwa miesiące na reakcję. Jeśli KE uzna ją za niesatysfakcjonującą, na kolejnym etapie może skierować sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE.

Po lipcowej decyzji KE o wszczęciu procedury o naruszenie prawa ministerstwo sprawiedliwości w Budapeszcie oznajmiło, że rząd Węgier nie ugnie się pod presją i obstaje przy większej przejrzystości organizacji finansowanych z zagranicy.

Reklama

- Nadal obstajemy przy tym, by w sprawie grup działaczy finansowanych z zagranicy panowała większa przejrzystość. Mowa o organizacjach, które chcą osłabić zdolność obronną Węgier w walce z nielegalną imigracją - poinformował wtedy wiceminister Pal Voelner.

Voelner uznał za "nadzwyczaj wymowne", że realizacji przepisów ustawy i rejestracji odmawiają akurat te organizacje, które otrzymują znaczną część wsparcia od sieci NGO amerykańskiego finansisty George'a Sorosa. Soros jest od dłuższego czasu krytykowany przez władze węgierskie, które zarzucają mu zachęcanie do nielegalnej imigracji do Europy i wywieranie - poprzez finansowane przez niego NGO - presji w celu wymuszenia ich przyjęcia.

Ustawa nie dotyczy organizacji sportowych, wyznaniowych ani narodowościowych.