"Dotychczas (północnokoreański reżim) nie zdołał przekształcić bakterii w broń, jednak zaniepokojenie władz USA budzą oznaki, że służąca temu celowi technologia, zakazana przez sankcje, została zidentyfikowana na terytorium (Korei Płn.), i to w czasie, gdy Pjongjang zdradza zainteresowanie inżynierią genetyczną i innymi dyscyplinami biotechnologii" - pisze amerykański dziennik.

Reklama

Broń biologiczna stwarza komplikacje z wojskowego punktu widzenia - podkreśla "WP". "Łatwiej ją ukryć niż pociski zdolne przenosić ładunki atomowe czy siły konwencjonalne. Atak wyprzedzający może doprowadzić do niechcianego rozprzestrzenienia bakterii. Z bronią biologiczną trudno jest się obchodzić, trudno ją też magazynować przez długi czas. Bakterie uwolnione do powietrza w ramach ataku mogą zmienić kierunek wraz ze zmiennym wiatrem i warunkami pogodowymi, stanowiąc zagrożenie dla żołnierzy i ludności cywilnej, bez rozróżnienia między swoim i wrogiem" - wyjaśnia.

Amerykański dziennik przypomina, że Korei Płn. w 1957 roku przystąpiła do międzynarodowego traktatu zakazującego stosowania broni biologicznej, ale zaznacza, że mechanizmy weryfikacyjne tego porozumienia zawsze były słabe. "WP" stwierdza też, że Pjongjang "udowodnił już, że potrafi omijać sankcje i rozbudowywać fabryki wojskowe, jeśli zechce". Jeśli Korea Płn. rzeczywiście tworzy podstawy programu zbrojeń biologicznych, to powinien to być kolejny znak narastającego zagrożenia, jakie stanowi - ocenia gazeta.

"Wojna prewencyjna może spowodować miliony ofiar, ale złowrogich zamiarów (północnokoreańskiego przywódcy) Kim Dzong Una nie można tolerować w nieskończoność. Za pomocą sankcji, dyplomatycznych nacisków i innych środków należy położyć kres jego despotycznym i nieobliczalnym rządom" - konkluduje "Washington Post".

Reklama