Sprawa jest poważna, bo w grę wchodzi m.in. swobodny dostęp Słowenii do wód międzynarodowych, który ostatecznie uzyskała dzięki ubiegłorocznej decyzji Stałego Trybunału Arbitrażowego w Hadze. Chorwacki rząd jednak nie uznał orzeczenia, a rozmowy między szefami rządów w pierwszej połowie lutego spełzły na niczym. Zdesperowani Słoweńcy postanowili więc udać się po pomoc do Brukseli i zagrozili skierowaniem sprawy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Słoweńcy grożą, że przeniosą trwający od lat spór na arenę europejską.
Lublana chce dowieść, że Zagrzeb złamał unijne prawo, ponieważ nie uznał umowy zawartej między rządami obu państw w 2009 r. Na jej mocy obie strony zgodziły się rozwiązać spór o granicę za pomocą arbitrażu, do którego odniesienie znajduje się także w chorwackim traktacie akcesyjnym. W 2015 r. Chorwacja uznała jednak arbitraż za nieważny, powołując się na doniesienia, jakoby słoweńscy prawnicy konsultowali się z sędzią desygnowanym przez rząd w Lublanie do składu arbitrażowego.
Stawia to jednak w niewygodnej sytuacji Komisję Europejską, która – zanim sprawa trafi przed TSUE – powinna w tej sprawie wydać opinię. Tymczasem Bruksela jak ognia unika rozstrzygania w sporach pomiędzy państwami członkowskimi. – Z tego względu Komisja prawdopodobnie będzie się starała uniknąć zabrania stanowiska, zamiast tego przyjmując rolę mediatora i dobrego ducha, który może pomóc w rozwiązaniu konfliktu – mówi DGP Tomasz Żornaczuk z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Spór jest pokłosiem rozpadu Jugosławii, ale na jego temperaturę wpływa także bieżąca polityka. W lipcu na Słowenii odbędą się wybory parlamentarne, w wyniku których obecny premier Miro Cerar prawdopodobnie straci władzę. Ostra retoryka w sprawie granicy może mu jednak pomóc w odrobieniu kilku punktów w sondażach, zwłaszcza kosztem przodującej w sondażach Słoweńskiej Partii Demokratycznej, której lider Janez Janša od zawsze kategorycznie wypowiada się w kwestii sporu z Chorwacją.
Reklama
– Jakoś tak się składa, że w obydwu krajach kwestia granicy powraca wtedy, gdy doskwierają im jakieś problemy wewnętrzne. Zwłaszcza w Chorwacji, której gospodarka dopiero wygrzebała się z kryzysu, rząd prowadzi ostatnio wyjątkowo nieustępliwą politykę względem sąsiadów i toczy spory z większością z nich, w tym z Bośnią i Hercegowiną, Serbią oraz Węgrami – dowodzi Marta Szpala z Ośrodka Studiów Wschodnich. Z Budapesztem Zagrzeb wojuje o kontrolę nad koncernem naftowym INA, z Sarajewem – o prawa mniejszości chorwackiej, a z Belgradem toczy spór z historią w tle.
W trakcie niedawnej wizyty w Parlamencie Europejskim premier Chorwacji Andrej Plenković bagatelizował spór i apelował, aby jego znaczenia „nie rozdmuchiwać ponad miarę”. Wobec takiego nastawienia Słoweńcy mogą czuć, że nie mają innego wyjścia niż zaangażować Brukselę. – Słowenia dąży do dalszego umiędzynarodowienia sporu bilateralnego z sąsiadem. Powtarza w ten sposób manewr z 2008 r., kiedy jej władze przekonywały, że tak naprawdę stronami konfliktu nie są Chorwacja i Słowenia, ale Unia i kraj spoza UE – tłumaczy Tomasz Żornaczuk.
W ramach tej strategii Lublana blokowała też akcesję Zagrzebia do UE, a cofnęła swój sprzeciw dopiero po osiągnięciu porozumienia w sprawie arbitrażu. Z tego względu powrót sporu, co do którego większość Europy podejrzewała, że będzie modelowym wręcz rozwiązaniem dla regionu, kładzie się cieniem na dalsze rozszerzanie UE na Bałkany, o czym już w styczniu mówił szef Komisji Jean-Claude Juncker. Z drugiej strony jednak UE przyjmowała już kraje z nieuregulowaną granicą, vide rozszerzenie z 2004 r. i akcesja Cypru.
Co więcej, sposób rozstrzygnięcia sporu nie pozostanie bez wpływu na podobne konflikty w innych częściach Europy, w tym opisywany powyżej pomiędzy Grecją a Macedonią. – Jeśli Chorwacja może się na coś zgodzić, a potem uznać, że jest to nieważne, to zarówno greccy, jak i macedońscy politycy dwa razy się zastanowią przed podpisaniem jakiegokolwiek porozumienia, bo będą się obawiać, że druga strona za jakiś czas po prostu od niego odstąpi – tłumaczy Szpala.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama