Według oficjalnych danych 29 proc. ludności kraju żyje poniżej granicy ubóstwa, a pracownicy sektora publicznego zarabiają przeciętnie 47 000 dramów (ok. 100 dol.), podczas gdy płaca minimum to równowartość 120 dolarów.

5 proc. mieszkańców Armenii jest kwalifikowana w statystykach jako "bardzo biedni". W szczególnie trudnej sytuacji są emeryci zmuszeni przeżyć miesiąc za 18 000 do 40 000 dramów, tj. za 35 do 80 dolarów.

Reklama

Na drugim biegunie są wysocy funkcjonariusze aparatu wymiaru sprawiedliwości oraz instytucji dbających o bezpieczeństwo kraju. Po przejściu w stan spoczynku otrzymują oni emerytury przekraczające równowartość 1 000 dolarów.

Sytuacja ekonomiczna przeciętnej ormiańskiej rodziny jest przyczyną coraz bardziej masowej emigracji młodych mężczyzn i kobiet. Według oficjalnych danych jedynie w ciągu ostatniej dekady, czyli za prezydentury Serża Sarkisjana, z trzymilionowego kraju wyemigrowało 305 tys. osób.

Reklama

W prowincjach najciężej dotkniętych kryzysem według oficjalnych danych, na które powołuje się EFE, liczba ludności żyjącej poniżej granicy ubóstwa wynosi 45 proc. W takiej sytuacji znajdują się m.in. miasto Giumri, leżące o 126 km od Erywania, i Wanadzor, trzecie co do wielkości miasto Armenii. W Giumri po upadku ZSRR zamknięte zostały wielkie kombinaty przemysłowe, na których miejsce nic nie powstało.

W skali całego kraju armeńska gospodarka nadal odczuwa dotkliwie skutki blokady zastosowanej wobec niej przez Turcję i Azerbejdżan w związku z konfliktem w Górskim Karabachu. Nie ma wprawdzie przeszkód politycznych, aby Armenia mogła rozwijać stosunki gospodarcze z Iranem, ale brak linii kolejowej na razie udaremnia te plany i jako realny partner handlowy pozostaje jej tylko Gruzja. Jednak i w tym przypadku główna arteria komunikacyjna - szosa biegnące przez góry (zwana starym gruzińskim szlakiem wojennym)- zimą nie zawsze jest przejezdna.

W niedzielę, po krótkiej przerwie w codziennych trwających przez trzy tygodnie demonstracjach, armeńska opozycja ma je wznowić w stolicy, Erywaniu. Paszynian, który pretenduje do stanowiska premiera Armenii, obiecał, że "będzie walczył do końca", aby rządząca Republikańska Partia Armenii (RPA) została odsunięta od władzy. Największe demonstracje w ramach kampanii nieposłuszeństwa obywatelskiego mają się odbyć w stolicy rankiem 1 maja. Opozycja wezwała swych zwolenników w całym kraju, aby przybyli tego dnia masowo do Erywania wywrzeć presję na członków parlamentu.