- Chodzi o przyszłość Niemiec i Europy - powiedziała Angela Merkel, odnosząc się do polityki migracyjnej. - Chodzi o decyzję co do kierunku w okresie, gdy potrzebujemy właściwych odpowiedzi na nowe czasy - dodała w przemówieniu podczas debaty na temat budżetu w niemieckim parlamencie.

Reklama

Kanclerz podkreśliła potrzebę ochrony zewnętrznych granic UE i współpracy z afrykańskimi państwami, by zwalczać nielegalną migrację. - Migracja to problem światowy, który wymaga globalnych rozwiązań - oświadczyła. Wezwała również parlamentarzystów do "współpracy dla lepszego świata".

Podkreśliła, że poszukujący azylu "nie mogą sami decydować" czy ich wnioski będą akceptowane. Zapewniła, że wraz z ministrem spraw wewnętrznych Horstem Seehoferem, z którym w poniedziałek po wielu tygodniach sporu zawarła porozumienie w sprawie polityki migracyjnej, będzie prowadziła rozmowy z krajami UE, by osiągnąć z nimi umowy w tej kwestii.

Kanclerz powtórzyła, że jest zadowolona w tym kontekście z porozumienia, do którego doszło na ubiegłotygodniowym szczycie UE w Brukseli i oceniła, że "już dużo osiągnęliśmy w sprawie migracji". Wspomniała o "różnych interesach" państw członkowskich UE w kwestii migracji.

Reklama

W przemówieniu Merkel wezwała również do kompromisu w sporze handlowym z USA i obiecała reformę systemu podatkowego. Oceniła, że jej rząd odnotowuje sukcesy gospodarcze, podkreślając dobry stan budżetu oraz niskie bezrobocie w Niemczech.

Polityka migracyjna kanclerz nie przekonała członków antyimigranckiej Alternatywy dla Niemiec (AfD). Przed wystąpieniem szefowej rządu współprzewodnicząca tej partii Alice Weidel wezwała Merkel do rezygnacji. - Pod pani rządami Niemcy przestały być gwarantem stabilności, stając się "czynnikiem chaosu" (...). Zawiodła pani wszędzie. Nic nie osiągnęła - powiedziała w Bundestagu polityk AfD.

Obserwatorzy oczekują obecnie na decyzję współtworzącej niemiecki rząd SPD w sprawie akceptacji porozumienia między CDU Merkel i CSU Seehofera. Dotychczas plan SPD dotyczący migracji zakładał m.in. sprzeciw wobec centrów tranzytowych, brak jednostronnych działań podejmowanych przez Niemcy, większą pomoc dla Włoch i Grecji oraz dokładniejsze kontrole na zewnętrznych granicach UE.

Reklama

Merkel ws. migracji złamała słowo dane UE? Juncker: Nigdy bym tak nie powiedział

- Zawarte przez niemieckie partie z koalicji rządzącej porozumienie w sprawie migracji wydaje się na pierwszy rzut oka zgodne z prawem UE - ocenił we wtorek w Strasburgu szef KE Jean-Claude Juncker.

Chodzi o porozumienie osiągnięte w poniedziałek wieczorem między CDU kanclerz Angeli Merkel a bawarską CSU, które zażegnało spór o imigrację. Przewiduje ono m.in., że Niemcy będą zatrzymywać migrantów zarejestrowanych w innych krajach Unii Europejskiej w centrach tranzytowych.

- Nie mamy wszystkich szczegółów. Poprosiłem służbę prawną o analizę. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to, co postanowiono w Berlinie, jest zgodne z prawem. Zobaczymy, co będzie dalej, co ustalimy po spotkaniu w Brukseli - powiedział na konferencji prasowej w Parlamencie Europejskim szef Komisji.

Jean-Claude Juncker odrzucił przy tym sugestię, że Merkel, która obiecywała wcześniej europejskie rozwiązanie dotyczące problemu migracji, złamała słowo, godząc się na rozwiązania krajowe. - Nigdy bym nie powiedział, że to złamanie słowa. Ja bym się tak nie wyraził - oświadczył.

Kanclerz Austrii, państwa, które może być najbardziej dotknięte niemieckimi działaniami, Sebastian Kurz mówił na tej samej konferencji prasowej, że po powrocie do Wiednia ze Strasburga będzie rozmawiał na ten temat z wicekanclerzem oraz ministrem spraw wewnętrznych jego kraju. - Rozmawiamy o sprawie między CDU a CSU, a to oznacza, że dopiero jak rząd niemiecki będzie miał w pełni wypracowaną linię postępowania, wówczas my będziemy mogli zająć stanowisko - podkreślił polityk. W skład koalicji rządzącej w Niemczech wchodzą poza CDU i CSU socjaldemokraci z SPD.

Zastrzegł jednocześnie, że jeśli Niemcy wprowadzą swoje rozwiązania krajowe, to Austria i inne kraje będą musiały na to zareagować. - To, co jest istotne, to trzymanie się celu długofalowego - Europy bez granic wewnętrznych - przekonywał Kurz.

Wśród propozycji złożonych przez kanclerz Merkel ministrowi spraw wewnętrznych i przewodniczącymi CSU Horstowi Seehoferowi jest plan, by przybyłe do Niemiec osoby ubiegające się o azyl, których nie uda się odesłać do krajów wjazdu na obszar UE, były odsyłane w kierunku Austrii.

Szef Parlamentu Europejskiego, Włoch Antonio Tajani, podkreślał, że sposobem na rozwiązanie problemu migracji nie jest zamykanie granic wewnętrznych w strefie Schengen. - Szczególnie w krajach takich, jak Włochy czy Grecja, zamknięcie granic wewnętrznych spowodowałoby poważne szkody, bo przede wszystkim te państwa musiałyby się zająć osobami przyjeżdżającymi. Na pewno pojawiałyby się ogromne trudności - przekonywał polityk.

Porozumienie niemieckich partii chadeckich ma jednak rozwiązywać problem migracji wtórnej, czyli z jednego kraju unijnego do drugiego. Wiele osób po przedostaniu się z Afryki przez Morze Śródziemne do Włoch rusza w podróż na północ, do bogatszych krajów europejskich, co tworzy presję migracyjną zwłaszcza w Niemczech. Zgodnie z prawem ci, którzy mają szanse na azyl, powinni złożyć wniosek i czekać na jego rozpatrzenie w pierwszym bezpiecznym państwie, do którego przybędą.

Rzym czy Ateny nie godzą się na takie rozwiązanie, dlatego tamtejsze władze, nie mogąc doczekać się reformy prawa azylowego na poziomie UE, przymykają oczy na przemieszczanie się migrantów z ich krajów na północ. Sytuacja ta zagraża zamknięciem granic wewnątrz Schengen. Zresztą na niektórych granicach, m.in. między Włochami i Austrią czy Niemcami i Austrią kontrole zostały już przywrócone wcześniej.

- Jestem zaniepokojony brakiem rozwiązania problemu migracji i uchodźców w państwach członkowskich. Na ostatnim posiedzeniu Rady Europejskiej apelowałem, żeby kraje UE szybko podjęły decyzje co do całościowego pakietu reform systemu azylowego. Obecne reguły nie zdają egzaminu - powiedział Tajani.

Jak zaznaczył, PE zgodzi się tylko na całościową reformę zmieniającą również rozporządzenie dublińskie. Właśnie co do tych przepisów nie mogą się porozumieć stolice. Kontrowersje budzi zwłaszcza proponowany przez KE system automatycznej relokacji uchodźców. Przywódcy unijni ustalili na zeszłotygodniowym szczycie, że w tej sprawie decyzja będzie podejmowana jednomyślnie.

Przełom ws. migracji. Merkel ugięła się przed własnym ministrem

Porozumienie między kanclerz Angelą Merkel a szefem niemieckiego MSW Horstem Seehoferem to przełom w ich wielotygodniowym sporze o migrację - oceniają we wtorek niemieckie media. Zaznaczają, że teraz w centrum uwagi znajdą się SPD i Austria.

"Sueddeutsche Zeitung" pisze, że współrządzącej w Berlinie z chadekami SPD "ciężko będzie zaakceptować centra tranzytowe bez utraty twarzy, gdyż partia ta sprzeciwiała się takim propozycjom w przeszłości". Bawarski dziennik zaznacza jednak, że socjaldemokraci zareagowali na porozumienie "nadzwyczaj spokojnie".

Po zakończeniu negocjacji CDU i CSU Angela Merkel i Horst Seehofer rozmawiali o porozumieniu z kierownictwem SPD na spotkaniu trzech partii w nocy; rozmowy zerwano we wtorek nad ranem. Szefowa socjaldemokratów Andrea Nahles utrzymuje, że wciąż wiele spraw powinno zostać wyjaśnionych przed akceptacją porozumienia przez jej partię. Kolejne spotkanie koalicyjnych partii zaplanowano na wtorek na godzinę 16.

- Uznajemy kompromis za dobry, ponieważ znowu jesteśmy na poziomie praktycznym. To coś, czego bardzo brakowało w ostatnich tygodniach - stwierdziła po zawarciu porozumienia Nahles. Plan SPD dotyczący migracji zakłada m.in. brak jednostronnych działań podejmowanych przez Niemcy, większą pomoc dla Włoch i Grecji oraz dokładniejsze kontrole na granicach UE.

W kompromisowej umowie między Merkel i Seehoferem przewidziano, że migranci, którzy trafią do ośrodków tranzytowych na granicy niemiecko-austriackiej będą musieli w nich zostać, czekając na decyzję. Planuje się, że ci, którzy zostali wcześniej zarejestrowani w innym kraju unijnym - czyli ogromna większość - nie będą mogli ośrodków opuścić. Następnie Berlin będzie starał się odesłać ich do krajów frontowych UE, czyli tych, gdzie migranci trafili najpierw. Niemcy jednak nie będą tego dokonywali jednostronnie, a na podstawie umów administracyjnych zawartych z konkretnymi państwami.

Jeśli do takich porozumień nie dojdzie, migranci będą odsyłani "na niemiecko-austriacką granicę w ramach umowy z Austrią". Agencja AFP zauważa, że Seehofer chciał, by na granicę odsyłano wszystkich migrantów, jednak Merkel odmówiła - w imię europejskiej solidarności.

- W ten sposób duch partnerstwa w Unii Europejskiej jest zachowany, a jednocześnie (jest to) ważny krok w celu uporządkowania i kontrolowania wtórnej migracji i dlatego uważam, że znaleźliśmy dobry kompromis po trudnych negocjacjach i trudnych dniach - stwierdziła Merkel. Seehofer potwierdził, że pozostanie na stanowisku szefa MSW i że jest "bardzo usatysfakcjonowany" porozumieniem, które jego zdaniem "ograniczy migrację".

Podobne zdanie wyrazili sekretarze generalni obu chadeckich partii. Według sekretarz generalnej CDU Annegret Kramp-Karrenbauer kluczowym punktem jest to, że migranci zostaną wpuszczeni na terytorium Niemiec. Jej zdaniem pozwoli to "uniknąć międzynarodowych napięć". Sekretarz generalny Markus Blume nazwał porozumienie "kamieniem milowym" w kierunku bardziej restrykcyjnej polityki azylowej.

Niemiecka prasa podkreśla znaczenie reakcji Wiednia na porozumienie. We wtorek austriacki rząd oświadczył, że jeżeli porozumienie osiągnięte w poniedziałek wieczorem zostanie zatwierdzone przez rząd Niemiec, będzie musiał "podjąć środki w celu uniknięcia niedogodności dla Austrii i jej ludności". - Rząd jest w związku z tym przygotowany w szczególności do podjęcia działań mających na celu ochronę naszych południowych granic - oświadczył kanclerz Austrii Sebastian Kurz i inni członkowie gabinetu. Władze Austrii wskazują zatem, że są gotowe podjąć podobne środki i zawracać osoby ubiegające się o azyl na swej południowej granicy, co - jak pisze agencja AFP - grozi efektem domina w Europie.

Dpa pisze, że zawarte w "ostatniej chwili" poniedziałkowe porozumienie między CDU i CSU "powinno wycofać koalicję rządową w Niemczech z krawędzi" i pozwolić kanclerz oraz szefowi MSW "utrzymać na razie stanowiska". Deutsche Welle ocenia, że brak porozumienia oznaczałby "załamanie historycznego sojuszu" między CDU i CSU.

Sondaże wskazywały, że większość Niemców opowiedziało się w sporze dotyczącym migracji za szefową rządu. Merkel popierało blisko połowa wyborców CSU. Jak wskazuje Deutsche Welle, stawką Seehofera była jego wiarygodność, a on sam "wyglądał na przygotowanego na zakończenie swojej kilkudziesięcioletniej politycznej kariery".