Oświadczenia Federacji Rosyjskiej o rzekomym ukraińskim śladzie rakiety, którą zestrzelono samolot wykonujący rejs MH17, jest kolejnym nieudanym fejkiem Kremla, by przykryć własne przestępstwo, które zostało udowodnione przez oficjalne śledztwo oraz przez niezależne grupy eksperckie – powiedział Turczynow agencji Interfax-Ukraina. Podobne zdanie wyraził przewodniczący Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy Andrij Parubij. Do tej tragedii doszło w wyniku rozkazu rosyjskich wojskowych. Niestety, rosyjska propaganda działa w stylu całkowitego przekręcania faktów i w nadziei, że uda się jej osiągnąć jakiś sukces na Ukrainie – oświadczył. Podczas obecnej sesji (parlamentarnej) musimy zająć się kwestią bezpieczeństwa informacyjnego, która jest jedną z najbardziej istotnych spraw w roku wyborów – podkreślił Parubij, przypominając, że w 2019 roku na Ukrainie odbędą się wybory prezydenta i parlamentu.

Reklama

Wcześniej ministerstwo obrony Rosji oświadczyło, że pocisk rakietowy, którym w 2014 roku zestrzelony został nad wschodnią Ukrainą malezyjski samolot, pochodził z jednostki wojskowej na terenie Ukrainy i oskarżyło stronę ukraińską o manipulowanie śledztwem. Generał Nikołaj Parszyn powiedział na konferencji prasowej, że pocisk wyprodukowano w grudniu 1986 roku w zakładach w miejscowości Dołgoprudnoje, a następnie przekazano brygadzie rakietowej w obwodzie tarnopolskim, na terenie ówczesnej Ukraińskiej SSR.

Rosyjski resort powołuje się na - jak twierdzi - odtajnione dokumenty z zakładów w Dołgoprudnem. Według ministerstwa po ogłoszeniu w maju bieżącego roku numerów seryjnych silnika i innych części pocisku udało się ustalić jego numer boczny. Na tej podstawie określono, dokąd pocisk został skierowany z fabryki. Ministerstwo oznajmiło, że pocisk nie opuszczał terytorium Ukrainy. Parszyn powiedział na konferencji, iż pocisk należał do obecnego 223. pułku rakietowego ukraińskich sił zbrojnych.

Przedstawiciele rosyjskiego resortu podważali także rozpowszechnione wcześniej nagrania wideo, na które powoływała się międzynarodowa grupa śledcza, przedstawiające przewożenie pocisku z terytorium Rosji na Ukrainę. Powołując się na pewne szczegóły kadrów - m.in. ostrość i padanie światła - rosyjscy wojskowi oświadczyli, że w nagranie wmontowano zdjęcie wyrzutni pocisku Buk.

Reklama

Wojskowi przedstawili też nagranie audio, na którym - jak zapewnili - słychać rozmowę żołnierzy ukraińskich w 2016 roku. Pada tam zdanie o możliwości zestrzelenia "jeszcze jednego malezyjskiego boeinga". Według resortu obrony Rosji stanowi to dowód, iż z tragedią w 2014 roku związek ma armia ukraińska. Rzecznik resortu obrony Rosji Igor Konaszenkow powiedział na konferencji, że głos na nagraniu należy do ukraińskiego wojskowego, pułkownika Rusłana Hrynczaka.

Międzynarodowa ekipa śledcza badająca okoliczności zestrzelenia boeinga ogłosiła w maju, że szczegółowa analiza materiałów wideo wykazała, iż pocisk rakietowy Buk, którym zestrzelony został samolot, pochodził z rosyjskiej jednostki wojskowej. Zdaniem śledczych pocisk pochodził z 53. Rakietowej Brygady Przeciwlotniczej stacjonującej w Kursku. Grupa śledcza nie wskazała, kto dokładnie wystrzelił rakietę. Jednak Holandia i Australia, których obywatelami była większość osób lecących tym samolotem, uważają Rosję za odpowiedzialną za rozmieszczenie pocisku, a tym samym za śmierć pasażerów.

W 2016 roku międzynarodowa grupa śledczych z Holandii, Australii, Belgii, Malezji i Ukrainy ogłosiła, że samolot Malaysia Airlines został zestrzelony pociskiem, który pochodził z Rosji. System rakietowy Buk, z którego wystrzelono ten pocisk, powrócił następnie do Rosji - oświadczyli wówczas prokuratorzy.

Reklama

Boeing 777-200ER linii Malaysia Airlines, lecący z Amsterdamu do Kuala Lumpur, został zestrzelony 17 lipca 2014 roku nad wschodnią Ukrainą, na obszarze kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów. Zginęło wówczas 298 osób, wszyscy pasażerowie i cała załoga. Strona rosyjska zaprzecza, jakoby miała cokolwiek wspólnego z zestrzeleniem tego samolotu.