Ujawniony w środę przez nową cypryjską komisarz zdrowia Androulę Vassiliou projekt dyrektywy w sprawie transgranicznej opieki zdrowotnej zakłada m.in., że każdy obywatel kraju członkowskiego UE będzie miał prawo decydować, gdzie wyleczyć sobie migdałki czy skonsultować się z okulistą. Dotychczas obywatele "27" podróżujący do innych państw Wspólnoty mogli korzystać z pomocy miejscowych lekarzy tylko w szczególnych przypadkach np. nagłej choroby czy wypadku. Teraz Czech mieszkający przy granicy z Niemcami uzna, że lekarze u jego zachodnich sąsiadów są lepsi, to mógłby bez żadnych problemów skorzystać z unich porady, i to za darmo.

Reklama

Koszyk dostępnych świadczeń ma być wprawdzie ograniczony do podstawowych zabiegów i konsultacji, choć ma obejmować m.in. porody. "Dyrektywa Komisji zakłada, że jeśli obywatel ma na podstawie opłaconej składki do usług medycznych we własnym kraju, to obowiązuje ono także w innych krajach członkowskich. I to bez względu na zróżnicowany system płacenia za ochronę zdrowia w różnych krajach" - tłumaczy DZIENNIKOWI Haravgi-Nina Papadoulaki z Komisji Europejskiej.

Komisarz Vassiliou przekonuje, że dyrektywa jest kolejnym krokiem na drodze do "wielkiego projektu, jakim jest «Europa dla obywateli»" oraz zapewnia, że nie doprowadzi do lawinowego wzrostu "medycznej turystyki". "Zdecydowana większość pacjentów preferuje leczenie jak najbliżej domu" - twierdzi Vassiliou. Jednak jej argumentacja nie przekonuje wielu menedżerów zachodnich szpitali oraz ekonomistów, którzy martwią się, że nowe przepisy mogą zachwiać budżetami służby zdrowia. "Każdy pacjent przyjeżdżający specjalnie do Wielkiej Brytanii by się leczyć, będzie musiał zapłacić z góry za wszystkie koszty związane z opieką" - zapowiadał zapobiegawczo w BBC rzecznik brytyjskiej służby zdrowia.

p

Podstawowym założeniem dyrektywy Komisji Europejskiej jest wolność wyboru przez każdego obywatela kraju, w którym chce się leczyć. Ma to dotyczyć prostych usług medycznych, badań, konsultacji lekarskich. Mają być one finansowane ze składek zdrowotnych opłaconych w kraju pochodzenia pacjenta. Jeśli rachunek przekroczy jednak wprowadzony na daną usługę limit, dopłacić będzie musiał sam pacjent z własnej kieszeni. W dyrektywie uwzględnione są także poważniejsze zabiegi i operacje. Jednak w tym przypadku pacjenci muszą wcześniej wystąpić o zgodę do placówki, w której chcą odbyć terapię. Szpitale miałby prawo ograniczyć liczbę zagranicznych pacjentów m.in. ze względów ekonomicznych.

Reklama