"On był takim dobrym, troskliwym człowiekiem. Jednak kiedy stracił wszystko przez ziarna, które nie wykiełkowały, załamał się " - mówi brytyjskiemu "Daily Mail" Nirmala Mandaukar, której mąż jest jednym z tych, którzy popełnili samobójstwo przez wadliwe ziarna GMO.

Reklama

Indyjscy farmerzy uwierzyli w miraże obiecywane przez zachodnie koncerny. Myśleli, że czekają ich milionowe zyski, dzięki którym wyciągną rodziny z biedy. Dlatego kupowali ziarna, które miały być odporne na choroby i pasożyty za całe swoje oszczędności i pożyczali pieniądze od lokalnych lichwiarzy. Ich marzenia legły w gruzach, gdy okazało się, że firmy kłamały. Ziarna wcale nie były odporne, a wymagały dwa razy tyle wody do podlewania. Dlatego farmerzy potracili wszystkie swe zbiory. Nie mogli nawet użyć zwykłych ziaren, bo rząd wycofał je ze sprzedaży.

Dlatego farmerzy wpadli w pułapkę bez wyjścia i zaczęły się masowe samobójstwa. Według rządowych danych, miesięcznie zabija się tysiąc osób. Ale organizacje pozarządowe szacują, że do tej pory zabiło się aż 150 tysięcy Hindusów.

Oczywiście koncerny się do winy nie przyznają. Według nich, ziarna są doskonałe, a Hindusi albo nie umieją sobie z nimi poradzić, albo te samobójstwa to wynik biedy i alkoholizmu.