Tegoroczna fala ataków morskich bandytów spowodowała, że koszty ubezpieczenia rejsów przez Kanał Sueski wzrosły w niektórych przypadkach nawet dziesięciokrotnie. Rośnie ilość napadów, rosną okupy, rośnie ryzyko. – W obawie przed napadami zdecydowaliśmy się zmienić drogę morską naszych 83 tankowców. Wolimy by dotarły bezpiecznie na miejsce płynąc dookoła Afryki – powiedział nam wczoraj przedstawiciel Moller-Maersk, Peter Beck-Bang. Wcześniej na podobny krok zdecydował się norweski przewoźnik Odfjell, który skierował okrężną drogą do Europy 90 swoich tankowców. – Nie będziemy dłużej wystawiać naszych załóg na niebezpieczeństwo porwania – komentował prezes firmy Terje Storeng. Nad pójściem w ich ślady myślą następni, w tym norweski Frontline Shipping, przewożący większość wydobywanej na Bliskim Wschodzie ropy.

Reklama

Nadkładanie drogi dookoła Przylądka Dobrej Nadziei wydłuża czas rejsu z tygodnia do trzech. Każda kolejna doba to wyższy rachunek za paliwo i pensje dla załogi. W ten sposób napady somalijskich piratów bezpośrednio wpłyną na ceny towarów importowanych z Azji do Europy, czy to gier komputerowych z Tajwanu, które zamierzamy na gwiazdkę podarować dzieciom, czy też ropy naftowej. Pierwszą ofiarą będzie Egipt, który na Kanale Sueskim zarabia. Dochody z myta pobieranego od statków przepływających przez Kanał to trzecie pod względem wielkości źródło dochodów władz w Kairze. W zeszłym roku było to aż 5,2 mld dolarów. Większe wpływy do państwowej kasy przynosi tylko turystyka oraz wydobycie gazu i ropy.

Wstrzymanie ruchu przez Kanał Sueski, nie będzie precedensem. Po raz pierwszy zamknięto go podczas kryzysu sueskiego w latach 1956-57. Decyzja prezydenta Nassera o nacjonalizacji Kanału w Egipcie nie pozostała bez konsekwencji. Niedługo po niej w rejonie kluczowego szlaku wylądowali żołnierze brytyjscy i francuscy. Po raz drugi Kanał został zamkniętyw momencie wybuchu wojny sześciodniowej. Blokada trwała aż osiem lat, do 1975 roku. Na wodach Kanału utknęło wtedy 14 zagranicznych statków, w tym dwa polskie masowce: „Dżakarta” i „Bolesław Bierut”. Załogi znudzone wielomiesięcznym pilnowaniem dobytku armatorów zabijały czas organizując regaty na wyjątkowo sennym wówczas przesmyku. Poszczególne statki wydawały własne znaczki pocztowe, których dziś poszukują kolekcjonerzy z całego świata. W trakcie Olimpiady w Meksyku marynarze „żółtej floty” jak nazywano statki które utknęły w Suezie, zorganizowali nawet konkurencyjne igrzyska w 14 dyscyplinach.